Według mnie już samo to stanowi przekonujący dowód, że z Czubaszek jest coś nie tak, ale publicysta przytacza także inne poważne argumenty, np. że Czubaszek pali jak smok, ma ironiczny stosunek do świata, brzydzi się dziećmi, lubi się zajmować bezdomnymi psami i występuje w programach TVN.
Nie jest normalnym u kobiety zachowaniem obrzydzenie wobec dzieci, konieczność zapalenia papierosa zanim podejdzie się, by się im przyjrzeć, nie jest wreszcie czymś zrozumiałym u kobiety, która mogłaby być babcią, mówienie o dzieciach »bachory«” – pisze. „Charakterystyczne dla zespołu poaborcyjnego jest także obniżenie poczucia własnej wartości, swoista samostygmatyzacja” – dodaje Terlikowski, który obniżenie to wykrył w wielu wypowiedziach satyryczki (np. o tym, że w życiu zrobiła niewiele fajnych rzeczy). O symptomach choroby ma wreszcie świadczyć jej wyznanie, że nie odczuwa żalu ani traumy z powodu dokonanych w przeszłości aborcji, co według publicysty musi oznaczać, że ten żal i tę traumę boleśnie odczuwa. Potwierdza to zresztą ciało Marii Czubaszek, gdy ta wypowiada się na swój temat w programach telewizyjnych. Terlikowski podjął się trudu przetłumaczenia mowy ciała artystki i ustalił, że ciało Czubaszek nie mówi tego, co chce Czubaszek, ale „coś całkiem innego”.
Osobiście na miejscu Terlikowskiego byłbym ostrożny i nie wierzyłbym ślepo w to, że ciało Czubaszek powie nam prawdę o czymkolwiek. Nie da się ukryć, że obserwując w telewizji ciało Terlikowskiego, widz temu ciału ufa i nie może mieć wątpliwości, że mowa tego ciała jest szczera i jasna (mimo że czasem podejrzanie kręci się w fotelu).