Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

Depresanci

Pokolenie na antydepresantach

Życie w stresie to nie jest wynalazek ostatnich lat. Wynalazkiem ostatnich lat jest sposób radzenia sobie z tym stresem. Życie w stresie to nie jest wynalazek ostatnich lat. Wynalazkiem ostatnich lat jest sposób radzenia sobie z tym stresem. Jeffrey Hamilton / Getty Images
Coraz więcej młodych, przebojowych sięga po antydepresanty. Jedni, bo przygniótł ich sukces. Drudzy, żeby osiągnąć jeszcze większy. Nie boją się ich brać, traktują niczym suplement diety. Boją się odstawić.
Według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), depresja jest na czwartym miejscu wśród najpoważniejszych problemów zdrowotnych współczesnej ludzkości.Jeffrey Hamilton/Getty Images Według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), depresja jest na czwartym miejscu wśród najpoważniejszych problemów zdrowotnych współczesnej ludzkości.

W dzieciństwie Krzysiek dużo chorował. Matka pracowała na poczcie. Ojca nie zapamiętał. Gdy chorował, matka kładła go do łóżka, włączała telewizor i szła do pracy. Ciągle w niej była, a i tak na wszystko brakowało. Krzysiek obiecał sobie, że on tak nie będzie żył.

Nie pamięta, czy najpierw był film dla drugiej zmiany, czy telewizja edukacyjna, ale zapamiętał program edukacyjny z fizyki. Do hermetycznego naczynia pompowano gaz z dużo większego pojemnika. W wyniku sprężania udało się przetoczyć całą zawartość. W drugim eksperymencie do tego samego naczynia próbowano przepompować wodę z większego pojemnika. Wybuchło.

Przez wiele lat, kiedy dostawał od życia w kość, powtarzał sobie: pamiętaj, jesteś gazem, a nie wodą. Są duże ciśnienia, ale wytrzymasz. Skończył prawo. Wysłał matkę na wycieczkę do Watykanu, z audiencją u papieża. Co pół roku kupował parę skórzanych butów. Ma 9 par czarnych i 6 brązowych.

W zeszłym roku on, który potrafił spędzić w biurze po trzy niedziele w miesiącu, zaczął mieć kłopoty ze zmobilizowaniem się do pracy w normalny dzień. To, co robił wcześniej w kilka godzin, teraz zajmowało mu trzy dni. Nie odpuszczał. Z pracy wychodził coraz później. W domu miał z tego powodu piekło. Zaczął się zastanawiać nad rozwodem. Żeby dłużej siedzieć w pracy.

Sprawiał wrażenie, że sobie świetnie radzi. Kancelaria dała mu trudniejszą działkę. Szef gratulował, koledzy zazdrościli, a jego paraliżował strach: to, na co pracował przez 10 lat, zawisło właśnie na włosku. Pojawiły się bóle w klatce piersiowej. Pojechał do szpitala z podejrzeniem zawału. EKG nic nie wykazało. Lekarz nie ukrywał irytacji, że zawracał mu głowę o pierwszej w nocy. Krzysiek nie rozumiał, o co chodzi. Do szpitala pojechał prosto z pracy.

Bóle się powtarzały.

Polityka 10.2012 (2849) z dnia 07.03.2012; kraj; s. 25
Oryginalny tytuł tekstu: "Depresanci"
Reklama