Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

Pełna kultura alternatywna

Z życia sfer

Spacerując po centrum Warszawy zauważyłem, że opuszczona od miesięcy rejonowa przychodnia zdrowia znowu tętni życiem.

W budynku otoczonym szczelnym kordonem policji i urzędników miejskich odbywał się koncert muzyki alternatywnej, na trawniku przed wejściem trwały eksperymentalne warsztaty teatralne. Serwujący bezpłatne wegańskie posiłki squattersi – anarchiści z kolektywu „Alternatywy 4” wyjaśnili mi, że w celu przeciwdziałania ogarniającej miasto martwocie zainstalowali w przychodni centrum niezależnej kultury. Stworzyli w nim własny alternatywny świat, a w przyszłym tygodniu chcą przyjąć pierwszych pacjentów.

Dodali, że budynek musieli zająć nielegalnie, gdyż legalne zajmowanie czegokolwiek jest niezgodne z ich poglądami oraz zasadami kultury niezależnej. – Tylko w nielegalnie zajętym budynku możemy swobodnie uprawiać niezależną muzykę, głosić niezależne hasła i żyć poza systemem opartym na władzy i pieniądzach – przekonywał Baca, performer z długą brodą i dredami. Wcześniej próbował to wszystko robić w budynkach, do których można było wejść legalnie. Niestety okazało się, że nikogo to nie kręci.

Członkowie kolektywu nie kryją, że przygnębia ich wroga reakcja władz na ich działania. – Ci ludzie zupełnie nie rozumieją tego miejsca i potrzeb kultury niezależnej – narzeka odziana w stary drelich Nika, była studentka finansów i zarządzania. – W każdym normalnym kraju władza zareagowałaby zdecydowanie i starała się wyrzucić nas stąd. Tymczasem od dwóch dni policja stoi bezczynnie i przygląda się temu, co robimy. Zamiast żywej wymiany argumentów, mamy apatię i brak inicjatywy. – Doszło do tego, że urzędnicy miejscy zgłosili wstępną gotowość spełnienia naszych postulatów.

Polityka 14.2012 (2853) z dnia 04.04.2012; Felietony; s. 4
Oryginalny tytuł tekstu: "Pełna kultura alternatywna"
Reklama