Święty spokój i wygoda, nie za dużo stresu i wysiłku. Niewygórowane oczekiwania wobec świata, życia, siebie samego. Zasada „wystarczająco dobrze” staje się życiowym credo sporej części dorastającej teraz młodzieży – licealistów i studentów pierwszych lat. – W taką konkluzję splatają się wnioski z rozmaitych badań – mówi prof. Tomasz Szlendak, socjolog z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.
Ludzi w wieku 15–29 lat jest w Polsce ponad 8,5 mln, tak więc oczekiwanie, że wszyscy będą do siebie podobni, jest nierealistyczne. W przypadku tych akurat młodych wydaje się ono szczególnie nietrafne. – Ich świat składa się ze społecznych nisz, archipelagów, socjowysepek – dodaje prof. Szlendak. Socjologowie są więc przekonani, że oto mamy pierwsze pokolenie, któremu brak kanonu kulturowego rozumianego jako pula wspólnych doświadczeń, reguł zachowania, celów życiowych, pragnień i sposobów ich realizacji. Żyją każdy w trochę innej bajce, a kontakt między nimi polega na nieustannym negocjowaniu własnej pozycji – w sieci. I to sieć właśnie jest tym, co ich łączy.
Postawa good enough rozpowszechnia się pewnie w odpowiedzi na pęd do kariery, japiszoński styl życia i niszczący psychicznie perfekcjonizm. Kilkanaście poprzednich roczników temu ulegało. Żądano od młodych: ucz się, studiuj po kilka kierunków, buduj karierę, obudź w sobie kreatywność, ciułaj staże, stypendia, praktyki, języki, które wpiszesz do CV.
Młodszym coraz rzadziej tak się chce. Zresztą są do zupełnie innej postawy kształtowani i przez swoje sieciowe otoczenie, i przez rodzinne wychowanie, i przez system edukacji.