Aneta po szoku
Poznański tor regatowy Malta: szaro i mokro. Kajakarka Aneta Konieczna (trzykrotna medalistka olimpijska; Londyn to jej piąte igrzyska) ma w planie na dziś (czwartek) 10 km tzw. wody ciągłej, czyli trening regeneracyjny – zwalnianie obrotów po trzech dniach ostrego wycisku.
Treningowy plan Anety wygląda tak: poniedziałek, środa i piątek – dwa razy po 2 godziny; wtorek i sobota – raz, 3 godziny; czwartek i niedziela – raz, 2 godziny. Budowanie formy i starty zabierają jej 11 miesięcy w roku, przeważnie od września do końca lipca. – W Wigilię i Nowy Rok też przychodzimy. Nie ma przebacz. Cały świat tak robi – mówi trener Dariusz Bresiński.
Ostry wycisk oznacza: trening siłowo-wytrzymałościowy z ciężarami i na ergometrach oraz biegi, a na wodzie – prawdziwa młócka, czyli 22 sekundy wyścigu powyżej tempa, którym Aneta pływa na zawodach, potem 44 sekundy przerwy i cztery powtórki w tym samym rytmie. Po takiej sekwencji 8 minut przerwy na względne dojście do siebie i jeszcze cztery identyczne serie. – Niektórzy po takiej dawce mdleją, wymiotują – opowiada trener. – Anetę czasami zatyka, łapie powietrze jak astmatyczka. Jeśli chodzi o intensywność i wysiłek, jaki trzeba włożyć w trening, to z kajakarzami mogą się równać chyba tylko kolarze i triathlonowcy.
Jednak Aneta wycisku się nie boi. Najbardziej nie lubi ćwiczenia startów, a w jej specjalności – dwójce na 500 m, w parze z Beatą Mikołajczyk – to podstawa. – Po 25 latach pływania powinnam to umieć jak paciorek. A ja się za każdym razem spinam. Wszystko mnie rozprasza. Kto w blokach zostaje, potem musi gonić, a to nie jest komfortowa sytuacja. Ale trener Bresiński, słysząc narzekania swojej podopiecznej, uśmiecha się, bo wie, że to nieuleczalny pesymizm perfekcjonistki.