Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Społeczeństwo

Kto tu kręci

Mizerski na bis

Wygląda na to, że na mętnych działaniach prezesa Amber Gold mogą stracić nie tylko jego klienci, ale np. także gibony w oliwskim zoo. Za podarowane przez Marcina Plichtę pieniądze (120 tys. zł) gdańskim gibonom planowano wybudować nowoczesną siedzibę z wybiegiem. Teraz nie wyklucza się, że pieniądze trzeba będzie zwrócić, w wyniku czego gibony zamiast znaleźć się w nowym domu, mogą znaleźć się na drzewie. Podobnie zresztą jak dyrekcja zoo.

Poszkodowanym w sprawie jest też Lech Wałęsa, i to mimo że osobiście nie ulokował w Amber Gold żadnej kwoty. Niestety okazało się, że Amber Gold ulokował sporą kwotę w osobie Lecha Wałęsy, a dokładniej mówiąc – w produkcji filmu Andrzeja Wajdy o nim.

Lokata wydawała się prezesowi Plichcie bezpieczna i gwarantująca zysk, ale Lech Wałęsa uznał, że na lokacie Amber Gold on sam jako bohater filmu za dużo traci. Dlatego publicznie ogłosił, że nie ma „nic wspólnego ani z tą firmą, ani z Wajdą”. Były prezydent przyznał jednak, że ma do Wajdy pełne zaufanie, dlatego poprosił go, aby „zrobił coś, żeby nie brudzono mojego nazwiska”.

Zdaje się, że prośba została spełniona, bo producenci filmu ogłosili już zerwanie umowy sponsorskiej z Amber Gold i przekazanie otrzymanych w jej ramach pieniędzy do bankowego depozytu, gdzie mają pozostać do czasu wyjaśnienia oskarżeń związanych z działalnością firmy. Informację o tym, że podejrzanych pieniędzy nie zdążono użyć do kręcenia i że są bezpieczne w depozycie, krytycy przyjęli z ulgą, gdyż dzięki temu jest gwarancja, że film o Wałęsie będzie uczciwy i „niebrudzący” jego nazwiska.

Tymczasem europoseł Kurski (Solidarna Polska) zaapelował do producentów i reżysera, aby zwrócili dotację, co pozwoliłoby zaspokoić roszczenia przynajmniej części klientów Amber Gold.

Polityka 34.2012 (2871) z dnia 22.08.2012; Fusy plusy i minusy; s. 87
Oryginalny tytuł tekstu: "Kto tu kręci"
Reklama