Amerykański serial „Gra o Tron” to ten rzadki przypadek, kiedy produkcja telewizyjna rozsadza ramy medium, w którym się pierwotnie pojawia, i rusza na podbój popkultury. Seria książek, wydawana od 1996 r., pozostawałaby znana tylko fanom literatury fantasy, gdyby nie decyzja HBO o jej sfilmowaniu. Zasięg serialu, emitowanego w paśmie kodowanym i płatnym, też byłby ograniczony. Jednak w serialu zakochał się Internet, a główne postaci stały się bohaterami niezliczonych memów.
Złowróżbną zapowiedź, wygłaszaną przez Eda Starka „Brace yourselves, winter is coming” (co luźno przetłumaczyć można na „Ogarnij się, idzie zima”), podobnie jak slogan o Lannisterach, którzy zawsze spłacają swe długi, błyskawicznie zaadaptował partyzancki marketing. Świat serialu stał się na tyle rozpoznawalny, że pełni funkcję meta-memu, w którym umieszcza się inne, dopiero powstające. Internetowa promocja jest jednak skuteczna: drugi sezon oglądało średnio dwa razy więcej widzów niż pierwszy. Jak na telewizję to – również – rzadki przypadek.