Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

Z serca

Zaduszki na cmentarzu dla zwierząt

Przynoszą kwiaty, zapalają świeczki, opowiadają jakie to były wspaniałe psy i koty, jaki milusi królik, jaki bez nich pusty dom. Przynoszą kwiaty, zapalają świeczki, opowiadają jakie to były wspaniałe psy i koty, jaki milusi królik, jaki bez nich pusty dom. pp / Polityka
To wspaniałe, że jest takie miejsce gdzie można godnie pochować Przyjaciela. Widać ludziom jest to potrzebne, bo grobów przybywa. Świat jest tu jakiś lepszy, chociaż na chwilę.

„Byłeś światłem naszego życia”

Zwierzęta należą do rodziny. Są jej członkami zazwyczaj wierniejszymi niż ludzie. Nie zdradzają, nie porzucają, są lojalne do ostatniego uderzenia serca. Nie knują, nie spiskują, nie czekają na spadek. Jest im obojętne czy mieszkają w willi czy w kawalerce, jakie auto stoi przed ich domem i nigdy nie uzależniają miłości od zasobności kieszeni domowników. Kochają bezinteresownie. Kiedy przekracza się bramę cmentarza dla zwierząt "Psi Los" w Koniku Nowym, widać jak ważne dla ludzi jest to psie i kocie przywiązanie, przyjaźń, lojalność, miłość. Wystarczy przeczytać napisy na granitowych nagrobkach: „Żegnaj Przyjacielu, nigdy Cię nie zapomnimy”, „Byłeś światłem naszego życia”, „Świat bez Ciebie jest pusty. Do zobaczenia”. „Poświęciłeś nam swoje życie”.

Społeczna grupa wsparcia

Wszystkie najlepsze kocie i psie przymioty są tu przypomniane światu. Że kotka była promykiem słońca, że pies zostawił po sobie pustkę. Na nagrobkach zdjęcia, rasowych i całkiem pospolitych, ale równie wspaniałych. Czarnych, burych, biszkoptowych. Nawet są tu napisy: świętej pamięci, nie wymuszone żadną tradycją. Po prostu z głębi serca. Na cmentarzu zawsze jest kilka osób, niezależnie od pory dnia. A w weekend jest nawet tłoczno. Wcale nie są to stare babcie i bezdzietne dziwaczki. Przychodzą rodziny z dziećmi, małżeństwa, mnóstwo młodych ludzi, szpanerskich chłopaków z dziewczynami, wysiadają z szykownych aut, parkują przed bramą cmentarza swoje wielkie Harleye, albo idą pieszo, kawał drogi, od przystanku autobusowego.

Przynoszą kwiaty, zapalają świeczki, opowiadają jakie to były wspaniałe psy i koty, jaki milusi królik, jaki bez nich pusty dom. Ci harleyowcy w skórach płaczą i wcale się tego nie wstydzą.

Reklama