W „Rzeczpospolitej” przeczytałem, że pewien młodzieniec, który zdał egzaminy na gdańską Akademię Sztuk Pięknych, nie może w niej studiować. Powodem jest odmowa złożenia podpisu pod ślubowaniem, w którym miał zadeklarować służenie ojczyźnie, nauczycielom i kolegom oraz przyrzec „wierność ideałom sztuki, humanizmu i demokracji”.
Młodzieniec zapewnia, że nie ma nic przeciwko służeniu ojczyźnie, nauczycielom czy kolegom. Ostatecznie gotów jest nawet przyrzec wierność ideałom sztuki i demokracji. Stanowczo nie godzi się natomiast na wierność idei humanizmu, twierdząc, że jako zwolennikowi monarchii konstytucyjnej idea ta jest mu głęboko obca.
Swoim niechętnym stosunkiem do idei humanizmu niedoszły student wystawił na ciężką próbę humanizm władz Akademii. Chcąc pokazać, że z humanizmem nie ma żartów, władze te poinformowały studenta, że jeśli nie zadeklaruje wierności wobec humanizmu, nie zostanie na uczelnię przyjęty. Dano mu do zrozumienia, że jeśli humanizm mu nie odpowiada, powinien wybrać sobie jakąś uczelnię o mniej humanistycznym profilu.
Można zrozumieć pogląd władz ASP, zgodnie z którym na humanistycznych uczelniach nie może być miejsca dla osób, którym idee humanizmu są na tyle obce, że nie są one w stanie złożyć ślubowania wierności tym ideom, chociaż się je o to prosi. Z drugiej strony nie można wykluczyć, że gdyby gdańska ASP umożliwiła wspomnianemu studentowi naukę, mimo że różni się z nim w posiadanych ideałach, z czasem przekonałaby go jakoś do humanizmu. Być może dzięki wysiłkom pedagogów jego prace stopniowo osiągnęłyby pełną dojrzałość na skutek tego, że odszedłby on od wątpliwej artystycznie idei monarchii konstytucyjnej na rzecz pogodnych, opalizujących barw i tonacji wyrażających humanistyczny stosunek do świata. Jestem przekonany, że takie prace zostałyby ciepło przyjęte przez publiczność, zwłaszcza tę humanistycznie wyrobioną.
Boję się natomiast, że na pozbawieniu tego studenta możliwości studiowania na ASP możemy stracić wszyscy. Nie oszukujmy się, mamy do czynienia z człowiekiem upartym, dlatego bardzo prawdopodobne, że i tak w końcu sięgnie on po pędzel i spróbuje coś namalować. Niestety pozostawiony samemu sobie, pozbawiony nadzoru i opieki artystycznej doświadczonych pedagogów, w dodatku przesycony mroczną ideą monarchii konstytucyjnej i obsesyjną niechęcią do humanizmu, może nam zmalować coś okropnego.