Przyjrzał się jej Rafał Pikuła. I zauważył, że studiami w Polsce rządzą nie tyle prawa rynku, ile bazaru: Ty nam dajesz 2 tys. zł za semestr, my ci laptopa lub lokówkę na początek i dyplom na koniec.
„Zdaniem prof. Pawła Bożyka, rektora Wyższej Szkoły Ekonomiczno-Informatycznej w Warszawie, pozyskiwanie studentów przypomina dziś jarmark z podróbkami. Docelową podróbką jest, rzecz jasna, dyplom – coraz bardziej bezwartościowy. Uczelnie zamiast podnosić jego jakość, dbać o markę, inwestują w prymitywną reklamę i prostacki marketing”.
Więcej w najnowszym numerze POLITYKI – dostępnym już w kioskach i w Polityce Cyfrowej.