Jarek Szubrycht: – Większość publikacji na temat autyzmu koncentruje się na tym, co ludzie dotknięci autyzmem potrafią zrobić i czego nie potrafią. A czy jest pan szczęśliwy?
John Elder Robison: – Właśnie teraz przeżywam najszczęśliwszy czas w moim życiu. Niestety, wiąże się to z faktem, że kiedyś było bardzo źle. Jest dużo lepiej, ale nie sądzę, by poziom mojego szczęścia spełniał oczekiwania przeciętnego człowieka. Jednym z podstawowych deficytów związanych z autyzmem jest brak umiejętności odczytywania tego, co ludzie mówią pomiędzy słowami. W praktyce oznacza to między innymi, że nie umiem wyczuć pozytywnych wibracji płynących w moim kierunku, więc ciężko mi uzyskać ten stan grupowej szczęśliwości, która dobrze wpływa na poprawę nastroju.
Mam w sobie również mnóstwo niepokoju, co jest kolejną cechą autyzmu i co, niestety, tłumi we mnie poczucie szczęśliwości. Nie oznacza to jednak, że jestem ciągle pogrążony w depresji. Powiedziałbym, że zwykle czuję się po prostu dobrze. A to wielki krok naprzód od stanu, w jakim byłem, gdy miałem kilkanaście lat.
Niepokój to nieunikniona część życia autysty?
Przykro mi to mówić, ale te lęki są trudne do uniknięcia, jeśli swoje autystyczne życie wiedziesz między innymi ludźmi. Zdajemy sobie sprawę z tego, że nie wiemy, co czują inni, i to prowadzi u wielu z nas, jeśli nie większości, do stanów lękowych. Między innymi dlatego autystom tak wielkie ukojenie przynosi kontakt z przyrodą. Sam na sam z naturą przestajemy być niepełnosprawni.
Wokół autyzmu narosło wiele stereotypów. Który wydaje się najgłupszy?
Jest tak wiele nieporozumień i przekłamań. Na przykład, że wszyscy z