Wysoki, silnie zbudowany, z głową wygoloną po bokach na kształt irokeza i ze spiętą z tyłu kitką dredów, przypomina nie tyle himalaistę, co wojownika któregoś z rdzennych plemion Indian północnoamerykańskich, Huronów czy Mohawków. Ta oryginalna fryzura zapowiada wojowniczy charakter, któremu możemy zawdzięczać jedno z czołowych – od lat 80. – polskich osiągnięć w górach. Przed rokiem Adam Bielecki z Januszem Gołąbem jako pierwsi zdobyli zimą ośmiotysięcznik Gaszerbrum I, jedenasty szczyt Ziemi (8068 m n.p.m.). Na początku stycznia prestiżowy amerykański portal górsko-podróżniczy Explorersweb wyróżnił ich doroczną nagrodą za najważniejsze dokonanie w dziedzinie eksploracji. Z tyłu, pośród nominowanych, zostawili m.in. Feliksa Baumgartnera z jego trzema kosmicznymi rekordami.
Zdjęcia Bieleckiego z indiańską czupryną ilustrują teksty o powrocie Lodowych Wojowników. Takim dosyć pompatycznym określeniem (Ice Warriors) zachodni wspinacze ochrzcili w latach 80. Polaków, którzy rozpoczęli wówczas zimowy podbój Himalajów i jako pionierzy zdobyli połowę z 14 ośmiotysięczników. Dziś nasi wracają do gry, a 29-letni Bielecki stał się najmocniejszym uczestnikiem programu Polski Himalaizm Zimowy 2010–15, stworzonego przez Artura Hajzera. Celem jednej z ostatnich wielkich rozgrywek są trzy niezdobyte zimą szczyty ośmiotysięczne, himalajska Nanga Parbat i leżące w Karakorum K2 i Broad Peak. Ten ostatni atakuje właśnie prowadzona przez Krzysztofa Wielickiego wyprawa. Uczestniczący w niej Adam Bielecki ma wystarczające chęci i predyspozycje, by nawiązać do sukcesów naszych najwybitniejszych wspinaczy.