Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

Okno na naszą stronę

Uczmy rodziny patologiczne normalności!

W rodzinnych domach dziecka wychowuje się 2,5 tys. dzieci, w rozmaitych rodzinach zastępczych niespokrewnionych z dzieckiem ok. 15 tys. W rodzinnych domach dziecka wychowuje się 2,5 tys. dzieci, w rozmaitych rodzinach zastępczych niespokrewnionych z dzieckiem ok. 15 tys. jpcolasso / Flickr CC by SA
Możemy ponure doniesienia o katowanych, zabijanych, podrzucanych, niechcianych dzieciach traktować jako wieści z nie naszego, obcego moralnie świata. Ale ta obojętność się zemści.
Tysiące osób na państwowych posadach i w organizacjach niepublicznych prowadzi gigantyczną robotę na rzecz niechcianych dzieciaków i ich niewydolnych rodzin. Syzyfową.Mirosław Gryń/Polityka Tysiące osób na państwowych posadach i w organizacjach niepublicznych prowadzi gigantyczną robotę na rzecz niechcianych dzieciaków i ich niewydolnych rodzin. Syzyfową.

Rozpoczyna się proces przeciw rodzicom zastępczym z Pucka oskarżonym o zabicie dwojga powierzonych im dzieci. Do tak zwanego okna życia w Stargardzie Szczecińskim trafiło kolejne, tym razem dwuipółletnie dziecko. Ruszył proces przeciw Katarzynie W., matce beatyfikowanej przez tabloidy Madzi. Gotowy jest akt oskarżenia przeciw kobiecie z podlaskiego Hipolitowa, której kilkoro dzieci odnaleziono – jak to określa kryminologiczny żargon – jako materiał biologiczny w stanie posuniętego rozkładu, pozakopywany i pochowany gdzieś po strychu i całym gospodarstwie.

Z pozoru – ponura kronika kryminalna, pasza raczej dla tabloidów i rozpaplanego Internetu. Łatwo się wzburzyć, też nasycić swoje poczucie odrębności od tego świata moralnej pustki, czasem psychicznej aberracji, zwykle materialnej biedy. To jednak za mało. Wszystkie te przypadki czytać trzeba jako dramatyczny sygnał, że jako społeczeństwo z czymś groźnym nie dajemy sobie rady. Chodzi o – by tym razem odwołać się do żargonu pedagogicznego – rodziny niewydolne wychowawczo. Czyli o tysiące domów, gdzie rodzą się niepotrzebne ich rodzicom dzieci.

Możemy się pocieszać, że te wszystkie przypadki uduszenia plastikowym workiem, utopienia w stawie, porzucenia w osiedlowym kontenerze na śmieci to ewenementy. Fakt, większość tych niechcianych żyje. Tyle że to los naznaczony krzywdą, biciem, poniewieraniem. Często doprowadzane są do stanu współczesnych Kasparów Hauserów – niekarmione jak należy, niemyte, nieleczone, nie mówią i nie chodzą do wieku przedszkolnego, nie załatwiają higienicznie potrzeb fizjologicznych. Niekiedy są obłędnie agresywne, nierzadko rozbudzone do jakiegoś chorego, bo nie wypada powiedzieć zboczonego, seksu.

Polityka 08.2013 (2896) z dnia 19.02.2013; kraj; s. 24
Oryginalny tytuł tekstu: "Okno na naszą stronę"
Reklama