Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

Resocjalizacja w kozie

Jak aresztanci pomagają zwierzętom i zwierzęta aresztantom

Krzysztof, więzień z aresztu śledczego w Wojkowicach, pozuje do zdjęcia z kozłem, którym się opiekuje. Krzysztof, więzień z aresztu śledczego w Wojkowicach, pozuje do zdjęcia z kozłem, którym się opiekuje. Piotr Małecki / Polityka
Więźniowie, którzy opiekują się zwierzętami, mają złudzenie wolności. Często po raz pierwszy w życiu okazują uczucia i zauważają, że są dla kogoś ważni.
Młodszy Krzystof, także więzień aresztu w Wojkowicach, ze swoim kucykiem o imieniu Kefir.Piotr Małecki/Polityka Młodszy Krzystof, także więzień aresztu w Wojkowicach, ze swoim kucykiem o imieniu Kefir.

Janek, skazany na 25 lat więzienia za zabójstwo, włosy do ramion, zgłosił się do programu dla siebie. Tylko i wyłącznie. Bo szczerze, co go jakiś kundel obchodzi? Nie, żeby zwierząt nie lubił, bo lubi i zawsze mieli w domu psy, ale co innego swój, a co innego bezpański. Ale potem, jak się raz, drugi jest z tym psem kilka godzin, psiak się cieszy na twój widok, łasi, merda ogonem – cieplej się robi człowiekowi na duszy. Więzienie jest takim miejscem, że trzeba pochować emocje. A przy takim kundlu emocje wracają i jest trochę normalniej.

W pierwszej edycji miał wielkiego, rudego psa, niesamowity kolor, prawie czerwony. Pies ładny, ale całkiem dziki. Jak się do niego podchodziło, kładł się na plecy i piszczał. Nie znał ludzi. Widać było, że polował. Janek poznał po tym, jak pies bawił się pluszową zabawką. Łapał, przyduszał, a potem starał się oskubać z piór. Na koniec kursu robił za talerzem backflipa, czyli fikołka do tyłu. Aportował jak nakręcony. Poszedł do rodziny z dziećmi, do domu z ogrodem. Janek ma nadzieję, że rudy jest szczęśliwy.

Teraz ma Tuńkę, puchatą i niedużą, jak lisek. Podobna do psa, którego miał w dzieciństwie. A może tylko tak mu się wydaje, w końcu to za małego było. A on coraz słabiej pamięta życie z wolności. Siedzi już trzynaście i pół roku, to kawał czasu. Żeby wytrzymać, nie wolno za dużo myśleć. Trzeba sobie jakoś poukładać dzień od apelu rannego do wieczornego i nic poza tym.

Chłopaki nie płaczą

Areszt śledczy w Hajnówce od sześciu lat współpracuje ze schroniskiem dla zwierząt. Zaczęło się od wolontariatu. Więźniowie z małymi wyrokami albo ci, którzy kończą już karę i mogą przejść do systemu półotwartego, pracują w schronisku.

Polityka 09.2013 (2897) z dnia 26.02.2013; Na własne oczy; s. 100
Oryginalny tytuł tekstu: "Resocjalizacja w kozie"
Reklama