Społeczeństwo

Brudny margines

Nadszedł taki moment, że nawet premier Tusk otworzył usta w sprawie innej niż ciepła woda. Kilkudziesięciu zamaskowanych młodzieńców zakłóciło wykład prof. Magdaleny Środy. Nie udało im się wtargnąć do auli, gdyż zostali powstrzymani przez ochronę. Gdyby chcieli wejść w sposób kulturalny, gdyby interesowała ich treść lub udział w dyskusji (mikrofon „krążył” po sali), nic by nie stało na przeszkodzie. Wykład był publiczny, otwarty dla wszystkich. Rozmowa na temat Habermasa czy Hanny Arendt napastników jednak nie interesowała.

„To było bardzo nieprzyjemne, to naprawdę przypominało lata 30. – powiedziała prof. Środa. – Na uniwersytecie jest miejsce nawet na zacięte dyskusje, ale ci ludzie nie przyszli zadawać pytania. To wyglądało jak kibolska ustawka – wrzaski, maski, śpiewy. Ja ostatni raz miałam takie doświadczenia w czasach Latającego Uniwersytetu, kiedy spotkania organizowane przez Adama Michnika i Jacka Kuronia rozbijano przy pomocy barczystych studentów AWF”.

Mamy do czynienia z łańcuchem niepokojących wydarzeń – radykalna młodzież narodowa, pod patronatem niektórych polityków, takich jak Artur Zawisza, stara się zastraszyć ludzi i instytucje. We Wrocławiu narodowcy uniemożliwili pokaz filmu słowackiego reżysera o odradzaniu się nacjonalizmów w Europie. Uniwersytet Gdański, zastraszony przez Młodzież Wszechpolską, odwołał debatę na tematy obyczajowe. W Radomiu zakłócony został wykład Adama Michnika. W Łodzi, podczas marszu narodowców tylko jeden człowiek – Leszek Jażdżewski, redaktor naczelny „Liberte!” – miał odwagę stanąć im na drodze.

Pierwsze, co się rzuca w oczy, to brak zdecydowanej reakcji środowiska akademickiego.

Polityka 11.2013 (2899) z dnia 12.03.2013; Felietony; s. 103
Reklama