Nie płoną na nich jednak czarownice, lecz nabierają smaku steki, karkówka, kiełbasy lub ryby, kalmary, warzywa. Maj to początek sezonu grillowego. Ten młody jeszcze obyczaj z każdym rokiem zdobywa coraz większe rzesze wielbicieli. Sklepy ze sprzętem do grillowania pojawiają się w centrach handlowych, supermarketach i luksusowych pasażach. Można w nich kupić grille proste, posiadające tylko pojemnik na węgiel drzewny i ruszt, ale także skomplikowane kuliste szczelnie zamykane, wyposażone w wewnętrzny termometr, system wlotu i wylotu powietrza oraz kilka rusztów używanych do różnych technologii pieczenia. Są także grille elektryczne i gazowe; małe mieszczące się w bagażniku każdego samochodu i giganty, które należy przewozić półciężarówką.
Sprzęt pomocniczy też jest bogaty: od zwykłego pogrzebacza, przez druciane szczotki do czyszczenia rusztu i aluminiowe tacki ociekowe, łopatki do przewracania mięsa, rękawice, fartuchy, zapalniczki, aż do cyfrowych termometrów kieszonkowych. Jedne absolutnie niezbędne – jak rękawice chroniące przed oparzeniem czy tacki przeciwdziałające cieknięciu tłuszczu lub sosów na żar i powstawaniu rakotwórczych dymów zatruwających grillowane produkty. Inne – jak prasa do wytłaczania hamburgerów czy cyfrowy termometr, bez których można się obejść, służą raczej jako oznaka zamożności lub świadczą o grillowej gadżetomanii.
Grillowanie – poza funkcją towarzyską, bo zwykle odbywa się w większym gronie, a nic tak nie cementuje przyjaźni jak wspólne gotowanie i jedzenie – ma i inne zalety. Mówią o tym lekarze i dietetycy. Twierdzą oni, że grillowanie jest jedną z najlepszych metod przyrządzania mięsa.