Marcin Przebieracz
30 lat
operator koparki
zaginął 15.06.2010 r.
Lubił kolor niebieski. Na taki właśnie wymalował pokój. Dokleił chmurki, gwiazdki oraz księżyc. Przy niebieskiej ścianie postawił łóżko, na którym spali we trójkę z żoną i synem. Po drugiej stronie odcisnął ślady dłoni całej rodziny i stópek dziecka. Ten pokój miał być taki ich, rodzinny.
– A teraz zostały tylko te ściany i huśtawka po małym. Dokładnie tak jak na zdjęciu – mówi Stanisław Przebieracz, ojciec Marcina.
To mieszkanie budowali przez dwa lata. Właściwie dom, który przylegał do domu rodziców, ale wejścia mieli osobne. Teraz puste pomieszczenia zagracone są przypadkowymi rzeczami. Na środku salonu leżą skrzydła od elektrycznego wiatraka. Gdzieniegdzie stoją pojedyncze meble, w pełni wyposażona jest kuchnia. Tylko kartonów przybywa, bo każdy tu znosi jakieś rzeczy, gdy miejsca u siebie już nie ma. I wszędzie kurz, dużo kurzu.
– Wszystko mieli pięknie urządzone, a nawet nie zdążyli się tym nacieszyć. Nic jednak nie zmieniamy, bo jak Marcin wróci, to jeszcze się obrazi – mówi mama.
Marcin Przebieracz był widziany po raz ostatni 15 czerwca 2010 r. w rodzinnej miejscowości Bojszowy-Świerczyniec. Wsiadł do niebieskiego malucha podobno po tym, jak pokłócili się z żoną.
Samochód znaleziono dwa dni później w okolicach Mysłowic, przy wyjeździe na autostradę. Nie było ani kierowcy, ani kluczyków. Tylko dokumenty. Samochód trafił na policyjny parking w Tychach.