Niedawno aktorka Angelina Jolie w obawie przed rakiem postanowiła amputować sobie zdrowe piersi, zaś amerykańscy naukowcy uzyskali zarodek będący klonem człowieka. Wydarzenie pierwsze pokazuje, że w trosce o zdrowie człowiek gotów jest wymienić sobie nawet dobrze działające organy. Wydarzenie drugie pokazuje, że już niedługo człowiek będzie umiał sam siebie wyprodukować, co spowoduje, że na świat przestaną przychodzić ludzie przypadkowi. Niewykluczone zresztą, że w dalszej przyszłości, na skutek postępów w klonowaniu i rosnącej wymiany zepsutych części na nowe (miejmy nadzieję tańsze), na świecie będą żyli wciąż ci sami ludzie i rodzenie nowych stanie się zbyteczne.
W Polsce, zamiast doświadczeń na ludziach, prowadzi się moralnie wątpliwe eksperymenty na prymitywnych organizmach, takich jak ugrupowania polityczne. Podejmuje się np. wysiłki zmierzające do sztucznego zapłodnienia, a następnie rozmnożenia lewicy. Chodzi o stworzenie organizmu pod nazwą Europa Plus z elementów ludzkich wyciętych z innych organizmów. Niestety, użyte elementy okazały się wadliwe, w dodatku nie pasują do siebie, na skutek czego organizm zachowuje się bez sensu i nikt nie umie nad nim zapanować.
Bardziej obiecująco wyglądają prace nad rozmnożeniem prawicy. Eksperyment polega na stworzeniu zarodka poprzez pobranie posła Wiplera z jego macierzystej partii (PiS), a następnie połączeniu go z Jarosławem Gowinem i Janem Marią Rokitą. Organizm ten jest wciąż nienarodzony, ale podobno gotowy do poczęcia i jeśli nie zostanie zamrożony, ma pomóc w zwalczaniu Zespołu Tuska, który na razie jest nieuleczalny.
Podczas rozmnażania partii rozmnożeniu ulegają partyjni przywódcy, a ich jakość jest często niska. Aby ją poprawić, próbuje się klonowania, na razie bez efektu. Próba sklonowania Jarosława Kaczyńskiego skończyła się tym, że Zbigniew Ziobro, który miał do złudzenia przypominać prezesa PiS, bardziej przypomina owcę. W SLD od lat dążono do sklonowania Aleksandra Kwaśniewskiego, ale za każdym razem wychodził Grzegorz Napieralski. Drugiego Kwaśniewskiego do dzisiaj nie udało się uzyskać, a jedyny skutek jest taki, że rozmaitych Napieralskich namnożyło się w SLD jak królików.
Trwa dyskusja, czy do eksperymentów politycznych lepiej nadają się organy sztuczne czy prawdziwe. Zwolennikiem tych pierwszych jest Janusz Palikot, który wypłynął dzięki temu, że w telewizyjnym studiu wymachiwał organem z gumy. Dzisiaj jego akcje spadają, dlatego niewykluczone, że aby znowu wstrząsnąć Polakami, do operacji w studiu będzie musiał użyć organu prawdziwego. Wprowadzenie tego organu do telewizji byłoby z pewnością kolejnym wielkim krokiem człowieka w pewnym kierunku.