Oto „peerelowski dziennikarz”, który nie przeprasza za PRL, nie bije się w piersi, że należał do partii, przeczuwał stan wojenny (choć z jego powodu „rzucił” – jak mówi – legitymację PZPR), nie wstydzi się, ba, jest dumny ze swoich osiągnięć w telewizji Edwarda Gierka i Macieja Szczepańskiego, zdążył jeszcze wstąpić do PPS, być radnym SLD i redaktorem „Trybuny”. I z wszystkiego tego jest zadowolony.