Sąsiedzi od lat bili na alarm. Jerzy O. i Tomasz M. dewastują tereny w Nadmorskim Parku Krajobrazowym (NPK), w rezerwacie Mechelińskie Łąki. Niszczą obszary Natury 2000. Prokuratura Rejonowa w Pucku bagatelizowała problem, więc mężczyźni poczynali sobie coraz zuchwalej. Aż w 2011 r. i 2012 r. sprawy najświeższych szkód trafiły na biurko Magdaleny Cichańskiej, sędzi Sądu Rejonowego w Wejherowie. Zwanej odtąd szeryfką.
Pastwisko dla koni
Szeryfka – bo zadała sobie trud, by przeprowadzić wizję lokalną, zasięgnąć opinii biegłego i starannie przesłuchać świadków, a to wszystko w sprawie o przyrodę. W poczuciu wymiaru sprawiedliwości dotąd uznawanej za błahą. W odczuciu części mieszkańców Rewy – za nader istotną.
Tomasz M., jeden z obwinionych, początkowo się nie spodziewał, że może mieć kłopot. Proponował: przyzna się, zapłaci 100 zł grzywny i wszyscy będą zadowoleni, ale sędzia nie przystała na ofertę.
Z Jerzym O. było inaczej: mógł zapłacić 1 tys. zł zasądzone zaocznie przez inną sędzię, ale się odwołał. Nie będzie płacić za jakąś ekologię.
Obaj mężczyźni mieszkają w Rewie, popularnym nadmorskim wczasowisku. Są ludźmi zamożnymi, choć przed sądem zadeklarowali status raczej skromny: jeden twierdził, że ma 300 zł miesięcznie na życie, drugi, że 2 tys. zł brutto. Tomasz M., biznesmen, od drugiego imienia zwany Elvisem, pojawił się tu około 2000 r. Kupił grunty, wybudował potężną rezydencję (zwaną przez miejscowych Malborkiem), ma 7 czy 8 samochodów, harleya i motorówkę. Sąsiedzi wskazują też kompleks pensjonatów (bodaj największy w Rewie), z restauracją, w samym sercu miejscowości, 50 m od plaży – to własność państwa O.