Juliusz Ćwieluch: – Pan jest zwykły?
Kuba Wojewódzki: – Zawsze chciałem mieć status problemu społecznego. Zawsze chciałem mieć taki status, jaki w Polsce ma aborcja, in vitro, eutanazja, geje, homoseksualiści, Żydzi. Chciałem dotyczyć ludzi. Chciałem, żeby człowiek musiał wobec mnie zająć stanowisko, bo wiedziałem i wierzyłem, że będzie musiał zająć też stanowisko wobec rzeczy, spraw, ludzi, o których mówię. Chciałem być papierkiem lakmusowym zanurzonym w mózgoczaszkę narodu. To mnie ciekawi i bawi.
(…)
Kochają i nienawidzą pana jednocześnie.
Polska hipokryzja polega na tym, że czasami, wędrując ulicą, napotykam setki, tysiące uśmiechów, a potem gdzieś odnoszę wrażenie, że ci ludzie wieczorami włączają swoje komputery i zaczynają pompowanie polskiej żółci. Taka schizofrenia. To nie ja jestem Dr Jekyll i Mr Hyde, tylko odbiorcy. Ja nawet nie próbuję tego rozumieć. Ja po prostu staram się przyjąć, że jest w Polsce, w 2013 r., jakaś duża grupa ludzi, która nie chce myśleć, nie chce wolności, nie chce demokracji, nie chce prawdy. Oni chcą bezpieczeństwa. A ja im je zabieram, bo lubię czochrać tę naszą rzeczywistość pod włos…
Cała rozmowę Juliusza Ćwielucha z Kubą Wojewódzkim mogą Państwo przeczytać w najnowszym numerze POLITYKI – dostępnym w kioskach, w wydaniach na iPadzie, Kindle i w Polityce Cyfrowej.