Brytyjskie gazety – i tabloidy, i te opiniotwórcze – nie cofnęły się przed szokującymi nagłówkami: „Chłopiec zagłodzony przez rodziców wyglądał jak ofiara z obozu koncentracyjnego” („The Mirror”), „Niewinne dziecko podbiega do matki, która go zamorduje”, „Matka z ojcem nie okazali skruchy, gdy ogłoszono wyrok 30 lat więzienia” („The Independent”).
Tak właśnie brzmiał wyrok: co najmniej 30 lat więzienia za zabójstwo i niepojęte okrucieństwo, które doprowadziło do śmierci chłopca w marcu 2012 r. Daniel ważył niewiele ponad 10 kg, kiedy zmarł w angielskim mieście Coventry.
Nigdy dokładnie się nie dowiemy, jak wyglądało znęcanie się nad tym dzieckiem, „akcja okrucieństwa” – jak nazwał to sąd. Chłopiec musiał być przerażony, mówiła w uzasadnieniu wyroku sędzia Justice Cox, dodając, że system kar był specjalnie skonstruowany tak, aby Daniela poniżyć, że był on „ofiarą chronicznego głodzenia”.
Klęska wszystkich
Od Londynu po szkockie Aberdeen polska wspólnota patrzyła z przerażeniem na fotografie uśmiechającego się chłopczyka w czerwonym sweterku, które pojawiły się we wszystkich gazetach, na niezliczonych stronach internetowych, w programach brytyjskiej telewizji.
Towarzyszył temu ten sam rodzaj emocji, jak rok wcześniej, kiedy w sierpniu 2012 r. Damian Rzeszowski zamordował żonę, dwójkę dzieci, Polaka i dwóch Anglików na wyspie Jersey. Jednak sprawa Daniela Pełki wstrząsnęła całym krajem dużo bardziej.
Maciej Woroch, korespondent TVN, który uważnie obserwował proces, mówi, że wstrząs wywołały szczegóły ujawnione w czasie procesu: bicie i głodzenie chłopca, przymusowe karmienie go solą, nękanie psychiczne czy wreszcie coś, co sędzia nazwała zimną kąpielą, czyli przytapianie w wannie do utraty przytomności.