Kiedyś człowiek cieszył się każdym zdobytym kęsem jedzenia, pozwalającym zaspokoić głód. I nie zastanawiał zbytnio, jak wszedł w jego posiadanie. W niektórych rejonach świata do dziś niewiele się pod tym względem zmieniło. Tam raczej nikt nie pyta, jak traktowana była kura, która zniosła jajko, czy świnia, którą zabito na mięso.
W naszym zamożnym świecie, gdzie żywność jest tania oraz łatwo dostępna, możemy sobie pozwolić, a właściwie powinniśmy (jeśli chcemy uchodzić za empatyczne istoty), na zwracanie większej uwagi, w jakich warunkach żywność powstaje. Czy zwierzęta dostarczające nam mleka, mięsa i jajek nie cierpią niepotrzebnie?
Kwestie te powróciły z nową siłą przy okazji niedawnego głosowania w parlamencie przepisów dotyczących uboju rytualnego.
Ale jaja wydają się znacznie mniej kontrowersyjne niż mięso. Ponadto konsumenci mają obecnie dość prosty – zdawałoby się – wybór. Na każdym opakowaniu jajek oraz na nich samych musi znajdować się wyraźna informacja, z jakiego chowu pochodzą.
Przewodnikiem są tu cztery cyfry: od 0 do 3. „3” oznacza chów klatkowy – kury całe życie spędzają zamknięte w klatkach w budynkach fermy. Nie widzą naturalnego światła, nigdy nie będą miały szans swobodnie się poruszać. „2” to tzw. chów ściółkowy – od klatkowego różni się tylko tym, że ptaki mogą w miarę swobodnie się przemieszczać, ale przez całe życie pozostają zamknięte w budynku. „1” to chów na wolnym wybiegu – kury mają dostęp, jak sama nazwa podpowiada, do wybiegu (najczęściej ogrodzonego), na którym na jednego ptaka przypada minimum 4 m kw.