Autorka „Apetytu na czereśnie” miała wielki apetyt na życie. „Dzienniki” Agnieszki Osieckiej (tom I), pisane przez kilkunastoletnią uczennicę, zawierają już pewne cechy i poglądy autorki, które pozostały z nią do końca. Przede wszystkim zachwyt życiem, apetyt, wręcz zachłanność, głód wrażeń, przeżyć i ludzi. „To bardzo nieprzyjemnie musi być przejść przez życie, patrząc na przemian albo w siebie, albo w ziemię” – pisze, po czym dodaje: „Jaki świat jest cudny!”, a warto pamiętać, że słowa te pisane były po wojnie, w zrujnowanej Warszawie, kiedy Agnieszka bierze udział w odgruzowywaniu i ogląda z kolegą ruiny, jakie zostały z jego domu rodzinnego.
Na imieninach u koleżanki rozmawia o tym, „jakie szczęście daje samo życie jako takie”. Naturalne dla człowieka umiłowanie życia staje się tym bardziej zrozumiałe, że było to tuż po wojnie. Agnieszka kilkakrotnie w swoim dzienniku zapisuje, jak bardzo boi się wojny, jak pragnie pokoju. Zbiega to się z ówczesną propagandą oficjalną, ale jest niewątpliwie szczere.
Co zrobić z darem życia? W żadnym wypadku nie przeżyć go banalnie, prozaicznie, po mieszczańsku, jak Pan Bóg przykazał. „Tylko ojciec nie »owijał« się dookoła domu, najwyżej dookoła mnie, a dla Mamy dom był wszystkim. JEDNO Z NAJGŁUPSZYCH PODEJŚĆ DO ŻYCIA!!” (podkreślenia autorki) „Rozumiem – ŻYĆ DLA SIEBIE i społeczeństwa, ale tak »owijać się« dookoła domu, tworzyć z niego drugi światek, to nie ma sensu”.
Najważniejsza w życiu jest miłość. „Mam dużo ciekawych lekcji i książek – mam czas i mam co z nim zrobić. I mam piękne marzenie – Jerzy. Wybieram – marzenie”. „Ja nie wierzę w miłość Jerzego, ale wierzę w moją miłość.