W cieniu politycznego kryzysu na Ukrainie trwa dyplomatyczny kryzys w stosunkach polsko-włoskich wywołany przybyciem na mecz z Legią 130 kibiców drużyny Lazio Rzym. Po opuszczeniu pociągu na stacji Warszawa Centralna kibice ci zaatakowali policję kamieniami, butelkami i koszami na śmieci, więc zostali zatrzymani i osadzeni w areszcie, gdzie obecnie część z nich czeka na osądzenie.
Przybyły do Warszawy na rozmowy z premierem Tuskiem premier Włoch podkreślił, że sprawa wzbudza zaniepokojenie włoskiej opinii publicznej i jego osobiście, gdyż kibice skarżą się, że w warszawskich komendach muszą spać na drewnianych deskach, a o szóstej rano budzi się ich na śniadanie złożone z dwóch kromek chleba z keczupem i kawałka schabu. Zdaniem rodziców tych kibiców, nie mieści się to ani w głowie, ani w przyjętych przez Unię Europejską standardach.
Premier Tusk poinformował, że w sprawie kibiców nie może nic zrobić, ale zapewnił, że zrobi wszystko, co będzie mógł. Prokuratura ze swojej strony uspokoiła, że areszt zastosowany wobec kibiców nie jest aresztem wydobywczym. Jednocześnie śledczy ujawnili, że tymczasowo aresztowani kibice na razie nie przyznają się do niczego, ale nie można wykluczyć, że po kilkunastu kolejnych dniach jedzenia chleba z keczupem przyznają się do wszystkiego.
Strona włoska domaga się niezwłocznego zwrotu kibiców Lazio Rzym i obiecuje, że jeśli Polska ich odda, Włosi w przyszłości też oddadzą Polsce wszystkich jej kibiców zatrzymanych na swoim terenie. Jak się dowiedziałem, MSZ analizuje obecnie szczegóły propozycji. Zdania w sprawie jej przyjęcia są podzielone, jednak większość analityków jest za tym, żeby nie dać się Włochom zastraszyć.