Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

Niemiec w naprawie

Polskie rodziny resocjalizują młodych Niemców

Wysyłka za granicę to rodzaj terapii szokowej. Często to oferta zamiast poprawczaka, ostatnia deska ratunku. Wysyłka za granicę to rodzaj terapii szokowej. Często to oferta zamiast poprawczaka, ostatnia deska ratunku. Scott Griessel / Smarterpix/PantherMedia
W polskich rodzinach resocjalizuje się trudna niemiecka młodzież. Często z dobrym skutkiem. Ale w coraz gorszej atmosferze, w tajemnicy i wśród niedomówień.
Mirosław Gryń/Polityka

Sprawą resocjalizacji niemieckiej młodzieży zajął się Sejm. Z interpelacją wystąpiła posłanka Anna Fotyga. „W Polsce zainteresowane osoby fizyczne, w celach zarobkowych, przyjmują małoletnich cudzoziemców, nie zawsze wiedząc do końca, na co się decydują” – napisała, pytając o zapobieganie „patologicznym skutkom ich pobytu”. – Mam zamiar zrobić sprawę na cały kraj – dodaje Jacek R., były wychowawca młodych Niemców, który w podobnym tonie co posłanka Fotyga napisał do prokuratora generalnego. – Mnie chodzi o to, żeby zlikwidować tę resocjalizację w Polsce. To siedlisko zła, przez tę młodzież mamy tylko problemy.

Warsztat opiekuńczy

Jacek R. w doniesieniu do prokuratury wskazał na Samochodowy Zakład Usługowo-Handlowy AUTO Ośrodek Szkoleniowy M. Brudniewicz w Wejherowie. Firma zatrudnia ok. 120 osób, z których większość zajmuje się samochodami, a 22 – trudną młodzieżą z Niemiec. To nauczyciele, pedagodzy oraz psycholog psychoterapeuta, niektórzy po studiach w Niemczech. Prócz tej kadry jest jeszcze ok. 40 rodzin (i 10 w rezerwie). Mają własną działalność gospodarczą i przyjmują młodych jako rodziny opiekuńcze. Z dala od dużych miast, często we wsiach, gdzie diabeł mówi dobranoc.

Zdarza się, choć podobno rzadko, że opiekunowie nie znają języka niemieckiego. Według Andrzeja Kędzierskiego, prowadzącego projekt ze strony niemieckiej organizacji AWO, język nie jest kwestią zasadniczą. Po niemiecku mówią nauczyciele, psycholog, pedagodzy, którzy udzielają wsparcia rodzinom. A wychowankowie po 6 miesiącach zwykle posługują się polskim. Uczą się, bo chcą mieć kontakt z polskimi rówieśnikami. Kędzierski przekonuje, że najważniejsze jest, by ci młodzi ludzie widzieli, jak działa normalna, zdrowa rodzina.

Polityka 12.2014 (2950) z dnia 18.03.2014; Społeczeństwo; s. 42
Oryginalny tytuł tekstu: "Niemiec w naprawie"
Reklama