Przyznać trzeba, że tłok w dworcowych restauracjach bywał wielki zarówno w czasach PRL, gdy czynne były w godzinach nocnych, po zamknięciu wszystkich innych przybytków rozpusty, jak i jeszcze dawniej, czyli na początku XX w. – choć wtedy z innych przyczyn. W latach 60. minionego stulecia słynna była „dojrzewalnia” na Dworcu Głównym, w której kończyli nocne eskapady artyści, dziennikarze i studenci, utrwalając zgromadzony w organizmie alkohol. Nikt przy zdrowych zmysłach do lokali tych nie chodził. Zwłaszcza gdy chciał coś zjeść.
Od paru lat liczne dworce przechodzą remont. PKP i Wars chwalą się, że wydają miliony złotych na ich odnowienie, co obejmuje także restauracje. Więc może, gdy w lokalach dworcowych zostaną już urządzone porządne kuchnie, spiżarnie i sale restauracyjne, będziemy mogli jadać tam wyśmienite dania, słuchając komunikatów o pociągach, które punktualnie odjeżdżają i przyjeżdżają na wszystkie perony w Polsce.
Do moich kolejowych marzeń przyczyniła się przesyłka, którą dostałem od słuchaczki TOK FM pani Krystyny z Falenicy. Porządkując rodzinne papiery, znalazła menu bufetu kolejowego stacji Otwock z 1902 r.
Podobny dokument miałem już kiedyś w rękach – była to karta dań z otwockiego dworca, zachowana w papierach mojego dziadka, warszawskiego lekarza i bywalca różnych lokali. Dzięki temu mogę wysnuć wniosek, że bufet na stacji w Otwocku przez wiele lat karmił pasażerów i innych chętnych lepiej i taniej niż niejedna dzisiejsza wytworna restauracja.
Snobistyczne towarzystwo warszawskie z początków XX w.