Trzeba powiedzieć, że Dni Ateizmu zorganizowane w ostatni weekend w stolicy, nie spełniły oczekiwań niektórych obserwatorów. Kluczowym momentem była zapowiadana w mediach uroczysta egzekucja znanego ateisty prof. Hartmana, na którą wiele osób niecierpliwie czekało. Niestety, doznały one zawodu, bo prof. Hartman wyszedł z egzekucji cało, w dodatku sprawiał po niej wrażenie zadowolonego.
Dni Ateizmu, w których programie znalazły się konferencje, debaty i pokazy filmów z udziałem zaproszonych gości, pokazały, że ateiści w naszym kraju podnieśli głowy i sieją bezbożność na całego. Tymczasem każde polskie dziecko uczęszczające na religię w szkole wie, że ateizm jest szkodliwy, bo opiera się na wierzeniach sprzecznych z odkryciami współczesnej Nauki Kościoła. W efekcie ateizm krzewi np. prymitywną wiarę w nieistnienie Boga, chociaż w żaden sposób nie jest w stanie jego nieistnienia udowodnić. Ponadto zniechęca do uczestnictwa w mszach i uroczystościach kościelnych oraz kwestionuje sens istnienia księży, biskupów i kardynałów, podważając w ten sposób przewodnią rolę Kościoła.
Spore kontrowersje wśród normalnych Polaków budzą próby agresywnego manifestowania ateizmu w przestrzeni publicznej. Zdaniem osób wierzących w Boga, rozmaite parady i przemarsze osób o orientacji ateistycznej są nieprzyzwoite i obrażają uczucia religijne większości. Widok młodych, kolorowo odzianych ludzi obnażających publicznie swój ateizm jest po prostu niesmaczny. Podobnie jak widok ateistycznych par obejmujących się lub całujących w miejscach znajdujących się w bezpośredniej bliskości kościoła. W opinii katolików każdy ma prawo nie wierzyć, w co chce, pod warunkiem że dopuszcza się tego procederu w domu, a nie wychodzi z nim na ulicę, gdzie muszą na to patrzeć dzieci, kobiety i księża.