Społeczeństwo

Gdzie poseł ma interes

Mówi się o tym, że sytuacja posłów jest nie do pozazdroszczenia i wciąż się pogarsza.

Kiedy tylko jakiś poseł lub posłanka źle zaparkuje samochód, przekroczy szybkość, przyjmie jakiś drogi upominek, wprowadzi się w stan wskazujący na spożycie lub nie zapłaci za usługę prostytutce – zaraz staje się obiektem nieuzasadnionego ataku mediów. Tajemnicą poliszynela są też malejące dochody posłów. Np. posłom nieobecnym na komisji sejmowej, której są członkami, potrąca się 400 zł. Efekt jest taki, że posłowie ci zmuszeni są bywać na posiedzeniach tych komisji, chociaż często nie wiadomo po co. Wielu posłów chętnie opuszczałoby te posiedzenia, bo mają ważniejsze sprawy na głowie, ale nie stać ich na to z powodów finansowych. Nic dziwnego, że siedzą na tam jak na szpilkach i nie czują się dobrze. Na pewno poczuliby się lepiej, gdyby Sejm przyznał im jakąś rekompensatę za straty, które ponoszą, siedząc na posiedzeniach, zamiast być tam, gdzie mają swój konkretny interes.

Są posłowie, którzy siedzenie w komisjach próbują pogodzić z innymi obowiązkami i podpisują się na liście obecności komisji, a następnie nie uczestniczą w jej posiedzeniu. Niestety, tacy posłowie spotykają się z zazdrością mściwych, mniej pracowitych kolegów. Np. poseł Waszczykowski z PiS, jak tylko wyśledził, że były minister transportu poseł Nowak zaraz po podpisaniu listy wyszedł z Sejmu, natychmiast opowiedział o tym tabloidom „Widziałem, jak to zrobił. Często tak robi” – zapewniał Waszczykowski, dodając, że sprawę sygnalizował szefowi komisji Grzegorzowi Schetynie, niestety, ten nie zareagował.

Posła Nowaka trudno potępiać za to, że dla zaoszczędzenia cennego czasu usiłował być w dwóch miejscach naraz. Nie od dziś wiemy, że ma on do swojego czasu nabożny stosunek i kontroluje go na wielu zegarkach, które musi w tym celu pożyczać od znajomych. A egoistycznej postawy Waszczykowskiego oczywiście nie pochwalamy, bo jeśli on sam w czasie posiedzenia komisji sejmowej, której jest członkiem, nie ma niczego ciekawego do roboty w innych miejscach, to niech przynajmniej nie utrudnia roboty innym.

Polityka 17.2014 (2955) z dnia 21.04.2014; Felietony; s. 4
Reklama