Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

Gdy kwitną żonkile

PLUSA UJEMNEGO otrzymuje socjolog sportu Radosław Kossakowski. W wywiadzie dla „Rzeczpospolitej”, mówiąc o kibolach, używa ezopowego języka i okazuje dużą wyrozumiałość dla tej zarazy. „Natomiast niedawno kibice tego klubu wywiesili KONTROWERSYJNY (podkr. D.P.) transparent z Adamem Michnikiem i Jerzym Urbanem powieszonymi na gałęziach”. Jeżeli to jest dla socjologa zaledwie „kontrowersyjne”, to ciekawe, czym jest dla niego szerzenie nienawiści i wzywanie do przemocy? Biednym kibicom – tłumaczy – dzieje się w Polsce krzywda. „Uważają, że są gnębieni, dostają zakazy stadionowe za to, że stoją w trakcie meczu, odpalą racę, zabluzgają. Wydaje im się, że walczą z systemem, tak jak walczyli Żołnierze Wyklęci”. Warunki są inne, ale „oni czują, że tak jak wtedy, tak i teraz ktoś im odbiera wolność”. Jaką wolność? – chciałoby się zapytać. Wolność wyrywania foteli, podpalania widowni, wywracania przenośnych toalet?

„Śmierć garbatym nosom!” – pan socjolog uznaje za incydent niepokojący. „Ale już okrzyki »Żydzew Łódź« niekoniecznie znaczą to samo” – uważa. Ten okrzyk „nie odwołuje się bezpośrednio do nienawiści rasowej, lecz do historii Łodzi, w której społeczność żydowska odgrywała dużą rolę. Przed wojną w mieście było wielu kupców i bankierów pochodzenia żydowskiego. Jeśli spojrzymy z tej perspektywy, to w tym okrzyku NIE MA ELEMENTÓW NIENAWIŚCI (podkr. D.P.) do narodu żydowskiego, aczkolwiek są to bardzo niefortunne (!) sformułowania”.

„Kiedyś na trybunach Lechii Gdańsk pojawił się transparent gloryfikujący Rudolfa Hessa.

Polityka 18.2014 (2956) z dnia 27.04.2014; Felietony; s. 118
Reklama