W długi majowy weekend 2014 r. agenci CBA zatrzymali podejrzanego wychodzącego z cyrku wraz z dwójką małych dzieci. Tatę zabrali, dzieci zostały potem przekazane rodzinie. Sprawa dotyczyła 6 mln zł łapówki dla dyrektora miejscowego oddziału Agencji Rozwoju i Modernizacji Rolnictwa. Wiadomo było, że podejrzany bezpośrednio nie brał udziału w jej przekazywaniu. Nie wiemy, czy akurat ten moment, kiedy podejrzany wychodził z cyrku, był jedynym możliwym dla dokonania zatrzymania, ale skoro mężczyznę obserwowano od dawna, to można domniemywać, że agenci mogli go zatrzymać trochę wcześniej albo trochę później, kiedy dzieci byłyby już pod opieką innej osoby.
Także mec. Maciej Kuśmierczyk wciąż zachodzi w głowę, dlaczego jego klienta, znanego stomatologa, aresztowano akurat w trakcie borowania zęba pacjentowi. W poczekalni siedzieli inni potrzebujący pomocy, gdy ktoś gwałtownie otworzył drzwi wejściowe. Wpadli policjanci z bronią. Pacjenci z przerażeniem obserwowali, jak funkcjonariusze szarpią dentystę i wyprowadzają do radiowozu. A przecież nie był poszukiwany listem gończym, nie ukrywał się, nie unikał przesłuchań. Zarzucano mu popełnienie czynu zagrożonego niską karą, a doniesienie na stomatologa złożyła jego małżonka na tle, co się niebawem okazało, nieporozumień rodzinnych. Większość zarzutów niebawem umorzono. Sąd orzekł, że zatrzymanie było niezasadne. Takie brutalne policyjne praktyki wciąż są polską normą.
Dr prawa mec. Łukasz Chojniak: – Czynność zatrzymania nie powinna stygmatyzować, bo godność człowieka jest nadrzędna jako wartość zagwarantowana konstytucyjnie.
Metoda złego i dobrego
Podejrzany nie jest przestępcą. Na razie to osoba, przeciwko której toczy się śledztwo, zbiera się dowody. W świetle prawa aż do wyroku to osoba niewinna.