Jacek Żakowski: – Dwie narracje opisujące ćwierćwiecze III RP walczą ze sobą przy okazji rocznicy. W jednej dzisiejsza Polska to piekło – rozkradziona albo wyprzedana, ludzie żyją tu w nędzy i upodleniu. W drugiej stworzyliśmy raj na ziemi, odnieśliśmy największy sukces w historii, Polakom nigdy tak dobrze nie było. A naprawdę?
Prof. Henryk Domański: – Wszystko rośnie. Dochody, konsumpcja, wykształcenie, liczba posiadanych samochodów, domów, mieszkań, różnych urządzeń domowych.
To czemu jest tak źle, skoro jest tak dobrze?
Subiektywne odczucia też się zadziwiająco szybko poprawiają, kiedy pytamy o szczęście albo satysfakcję.
Czyli raj?
Półraj. Bo dystans do najbardziej szczęśliwych i zadowolonych ciągle jest bardzo duży. W skali od zera do dziesięciu Duńczycy, którzy są tradycyjnie na szczycie rankingu takich subiektywnych ocen, wskazują średnio nieco ponad dziewięć, a my doszliśmy mniej więcej do pięciu. Czyli średnio biorąc, czujemy się w Polsce coraz lepiej, chociaż jeszcze nie najlepiej. Ale to oczywiście nie rozkłada się równo.
Czujemy się coraz lepiej czy to deklarujemy?
Mówię o tym, co ludzie deklarują.
Czyli to może być przyrost wynikający ze zmian kulturowych. Bo przez te ćwierć wieku coraz większym obciachem było nie mieć sukcesów dających powód do satysfakcji i szczęścia.
To jest argument od początku mający zastosowanie do Stanów Zjednoczonych. W amerykańskiej kulturze wszyscy mają być zadowoleni. Jak ktoś jest niezadowolony, to znaczy, że z nim jest coś nie tak, a nie z Ameryką.
Jak wobec tego rozumieć wzrost deklarowanego zadowolenia i szczęścia z opisywanym przez prof.