Świat polskich celebrytów jest podzielony na celebrytów zwykłych i tzw. katocelebrytów. Do niedawna zwykli celebryci przeważali w przestrzeni medialnej i nadawali ton środowisku. Katocelebryci byli w mniejszości i narzekali, że są wyśmiewani i szufladkowani, a w ich imieniu na łamach kolorowych magazynów głos zabierają celebryci o nastawieniu agnostycznym i ateistycznym, uzurpujący sobie prawo do wyrażania opinii całego środowiska. Na szczęście ostatnio celebryci o orientacji katolickiej zaczynają głośno mówić o wyznawanych przez siebie wartościach. W mediach mnożą się religijne coming outy, np. gwiazda fitness w telewizyjnym wywiadzie odważnie przyznaje, że jest wierząca i regularnie chodzi do kościoła, lubiana artystka kabaretowa oznajmia, że wymodliła sobie męża, a słynny kucharz ujawnia, że jego kuchnią kieruje sam Bóg.
Znanego aktora Cezarego Pazurę do ujawnienia swojej orientacji pchnął „otaczający nas specyficzny relatywizm moralny”. W jego ramach, powiada aktor w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej”, „wolno mówić źle o katolikach, wolno się z nich naśmiewać, nadużywać ich symboli. A jednocześnie nie ma przyzwolenia, by wypowiadać się krytycznie na temat swobód seksualnych, nowoczesnych prądów czy mód”. Pazura przyznaje, że osobiście nic przeciwko nowoczesnym prądom i swobodom seksualnym nie ma. Także tęcza na placu Zbawiciela specjalnie mu nie przeszkadza, z tym że jako symbol dzielący Polaków „przestaje ona mieć rację bytu”, dlatego raczej nie powinno jej tam być. Przy okazji znany aktor słusznie zastanawia się, „dlaczego wyłącznie ci, którzy przeciw tęczy protestują, są siłą usuwani przez policję?”. Z tego, co wiem, policja naiwnie tłumaczy, że protestujący są usuwani, bo zagrażają bezpieczeństwu tęczy, ale może należy się zastanowić, czy w imię równości i zwykłej sprawiedliwości z placu Zbawiciela nie usuwać również tych, którzy przeciw tęczy nie protestują.