– Witam wszystkich i czekam na meldunki o aktualnej sytuacji w kraju – rozpoczął premier.
– Od kilku dni zalewa nas fala naszych jabłek – grobowym głosem poinformował minister rolnictwa. – Na południu i w centrum mamy do czynienia z prawdziwą klęską urodzaju. W najbardziej zagrożonych rejonach do jedzenia jabłek rzuciliśmy wojsko i wolontariuszy.
– Demografowie alarmują, że przy naszym obecnym wzroście naturalnym i tak nigdy tych jabłek nie zjemy – obwieściła minister edukacji.
Przedstawiciel MSZ ostrzegł, że przez nasze jabłka pogarsza się pozycja Polski na arenie międzynarodowej.
– Francuzi odwołali swój udział w spotkaniu Trójkąta Weimarskiego, kiedy się dowiedzieli, że na obiad i kolację będą jabłka.
Głos zabrał wicepremier i lider PSL.
– Wczoraj podjąłem stosowne kroki i poszedłem z koszem jabłek do Sejmu, gdzie wszystkich częstowałem – ogłosił. – Posłowie z PiS powiedzieli, że nie będą jeść, dopóki rząd nie ustąpi. Nasi jedli, ale niechętnie, wielu zajęło pozycję wyczekującą.
– Proszę o nazwiska, trzeba wprowadzić dyscyplinę partyjną i jakieś sankcje – zdecydował premier.
Następnie swoje propozycje zgłosili przedstawiciele resortów. Pierwszy zabrał głos minister obrony.
– Na sztabie generalnym zaproponowałem, żeby do warunków przetargu na nowe helikoptery dla wojska dodać punkt, że za dostawy zapłacimy jabłkami – zameldował.
– My planujemy od przyszłego roku jabłkami rewaloryzować renty i emerytury – zdradził minister pracy i polityki socjalnej. – Rozważamy też rozdawanie jabłek uczestnikom programu „Rodzina na swoim”, dla których zabraknie mieszkań.