Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Społeczeństwo

Bliskie spotkania na polu rzepaku

Są już pierwsze efekty niedawnego szczytu NATO w Newport. Zdecydowano tam między innymi o wzmocnieniu tzw. wschodniej flanki NATO „szpicą”, czyli siłami natychmiastowego reagowania. I oto w zeszłym tygodniu na polskiej ziemi wylądowały amerykańskie śmigłowce. Lądowały nawet trzykrotnie, wizytując pomorskie wsie.

Początkowo amerykańskie siły powietrzne wzbudziły strach i zdumienie mieszkańców. Najpierw, według licznych relacji, poszła fama, że w polu ląduje jakieś UFO. Szybko udało się ustalić, że to helikoptery. Ale i tak początki kontaktów między cywilizacjami były trudne, bo przybysze nie potrafili nawiązać językowego kontaktu z tubylcami. Wezwany na miejsce wójt gminy stwierdził jednak, że to chyba Amerykanie, bo na szczęście nie mówią ani po rosyjsku, ani niemiecku. Spekulowano, czy to już wojna, czy może akcja ratunkowa? Jeśli to Amerykanie na pomoc nam przylecieli, to dlaczego lecą na zachód, a nie na wschód? – dopytywano. Na wszelki wypadek wójt przywitał szpicę chlebem i solą.

Tu niestety wystąpił mały zgrzyt: Amerykanie woleli pizzę, chodzili po wsi i pytali, gdzie można ją kupić. Z braku odpowiedniego lokalu żołnierze pozostali przy swoich żelaznych racjach – solonych orzeszkach, których mieli obfite zapasy i którymi życzliwie częstowali gospodarzy. Doszło nawet do tego, że „pokazali nam swoje karabiny” – wspominał świadek, jeden z wielu, których potem przesłuchiwała telewizja. Sojuszniczą atmosferę zepsuł trochę pan Władek z Rolniczej Spółdzielni Produkcyjnej Kłos. Śmigłowce bowiem usiadły na polu rzepaku należącym do tejże spółdzielni. – A kto zniszczoną uprawę podniesie, kto odszkodowanie zapłaci?

Polityka 38.2014 (2976) z dnia 16.09.2014; Felietony; s. 106
Reklama