Badania terenowe nad Rozpruwaczem
Słynny seryjny morderca Kuba Rozpruwacz pochodził z Kłodawy?
Sprawy w mieście i gminie Kłodawa szły ku dobremu, aż tu nagle takie coś! Remonty dróg, adaptacja starych remiz strażackich na świetlice wiejskie, wspieranie kultury i sportu wśród młodzieży, planowana rozbudowa usług turystycznych przy muzeum kopalni soli i kościele Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny – ogólnie poprawa infrastruktury; a tu nieoczekiwanie w drugim tygodniu września rozdzwaniają się w magistracie telefony w sprawie Rozpruwacza.
Dzwonią media, nagabują niewinnych urzędników, by odnieśli się do najsłynniejszego seryjnego mordercy świata Arona Koźmińskiego vel właśnie Kuba Rozpruwacz. Jakkolwiek to brzmi: pewien facet w Anglii kupił na aukcji stary szalik, na którym były ślady krwi z 1888 r., oddał go do analizy najnowszą metodą naukową i wyszło, że Rozpruwacz był Żydem z Kłodawy. Ten Anglik, Russel Edwards, jest tak dumny z odkrycia, że napisał o tym książkę, która – choć nieprzetłumaczona na polski – dotyka miasto piarowsko. – Przeżywamy trudną sytuację – mówi Robert Olejniczak, burmistrz Kłodawy. – Tania sensacja, negatywna promocja. A my jesteśmy przecież enklawą historyczną.
Narodziny Arona
Kuba Rozpruwacz byłby więc żydowskim emigrantem z Kłodawy, który po rzeźnicku zabijał londyńskie prostytutki w 1888 r. Działoby się to w dzielnicy Whitechapel, gdzie wówczas lądowała większość emigrantów z Europy Wschodniej, dzielnicy występku i nędzy. Rozpruwacz z Kłodawy napadałby kobiety w weekendy, podcinał gardła oraz wycinał narządy, by przesłać je czasem do redakcji gazet. O bycie Kubą londyńska policja podejrzewała ponad sto osób, wśród nich wnuka królowej Wiktorii oraz Lewisa Carrolla, autora „Alicji z Krainy Czarów”. A także Arona Koźmińskiego, fryzjera. Jednak sprawcy nigdy nie wskazano, natomiast domysły zaowocowały już napisaniem ponad setki książek i nakręceniem kilku filmów fabularnych, a każdy autor twierdził, że odkrył prawdę. W ten sposób Rozpruwacz, po angielsku ripper, stał się częścią popkultury, a roztrząsanie jego sprawy nazywa się po naukowemu ripperologią i na przykład w Londynie na tym zarabiają, oprowadzając turystów śladami mordercy.