Po tragicznej śmierci dwojga dziennikarzy wskutek wybuchu gazu w Katowicach Ewa Stankiewicz, dziennikarka znana z szerzenia idei zamachu w Smoleńsku, zadała na portalu Radia Wnet niebanalne pytanie: „Czy jeśli ginie rodzina dziennikarzy razem z dzieckiem, czy to nie jest jakiś rodzaj prewencji środowiska, które chce zdyscyplinować po prostu swoich ludzi w Polsce?”. Jakże cienka granica dzieli odwagę od głupoty.
Podczas spotkania kilku komisji sejmowych z przedstawicielami KRRiT w sprawie kar finansowych dla Telewizji Trwam dyrektor Tadeusz Rydzyk, kwestionując zasadność kar m.in. za kryptoreklamę, publicznie oświadczył: „Mnie, jako katolika, prawo nie obowiązuje”. Chodziło, oczywiście, tylko o to prawo, które jest złe z punktu widzenia interesów TV Trwam. A może nie tylko?
Kandydat PiS na prezydenta Warszawy Jacek Sasin („wSieci”): „warszawiacy, którzy każdą złotówkę zarabiają ciężką pracą”; „w mieście, w którym funkcjonuje tyle świetnych firm, w którym ludzie są tak kreatywni”; „lubię ludzi, którzy pokochali to miasto jak ja”; „co do tzw. lemingów – to często ludzie ciężkiej pracy, wychowujący dzieci, martwiący się o miasto”. Zalatuje wazeliną.