Koniec listopada 2014 r. – sala Sądu Rejonowego w Giżycku. Rozprawa zaczęła się o 11 i trwała do za dziesięć trzecia. Sędzia spojrzał na zegarek i oznajmił, że pani Ania musi pędzić do dziecka, trzeba kończyć. Pani Ania, stenotypistka, błyskawicznie uprzątnęła stanowisko pracy, zamknęła komputer i pomknęła do dziecka. Kolejny termin – za dwa miesiące.
Sądowi w Giżycku zapewne wiele można zarzucić, ale nie pośpiech. Tu wszystko toczy się w rejonowym tempie. Wypadek, który jest przedmiotem procesu, zdarzył się 19 czerwca 2011 r. Akt oskarżenia był gotowy 26 kwietnia 2012 r. Proces rozpoczął się w maju 2013 r. Rozprawy, średnio, co dwa, trzy miesiące. Ostatnia przerwa trwała prawie rok, bo najpierw sąd ponad pół roku szukał biegłych, którzy zrekonstruują okoliczności wypadku drogowego, potem eksperci trzy miesiące tworzyli swoją opinię, a sąd zwołał posiedzenie po kolejnych trzech miesiącach.
Upływający czas uspokaja oskarżonego Piotra S. Już wie, że odpowie wyłącznie za spowodowanie wypadku drogowego ze skutkiem śmiertelnym. Wcześniej się niepokoił, bo pełnomocnicy rodziny ofiary wnosili o zmianę kwalifikacji. Na podstawie materiału dowodowego uznali, że sprawca powinien odpowiadać za przestępstwo dokonane z tzw. zamiarem ewentualnym, czyli w tym przypadku za zabójstwo. W skrócie chodzi o to, że sprawca świadomie doprowadził do sytuacji, w wyniku której życie straciła spacerująca kobieta. Miał możliwość przewidzenia skutków swojego działania, ale to go nie powstrzymało. Pełnomocnicy chcieli, aby proces przekazano do prowadzenia sądowi okręgowemu, bo rejonowy nie jest właściwy do rozstrzygania spraw takiej rangi. Ale wniosek znanych warszawskich adwokatów Krzysztofa Stępińskiego i Piotra Stockiego został przez sąd w Giżycku odrzucony. Oskarżony odpowiada z wolnej stopy.