Świadek bez korony Roman O., ps. Sproket, siedzi za kratkami. Odbywa wyrok 8 lat więzienia. O jego buncie informowaliśmy kilka tygodni temu (POLITYKA 39). Żądał wtedy zmiany ekipy z Zarządu Ochrony Świadków Koronnych CBŚ (ZOŚK) zajmującej się jego bezpieczeństwem podczas konwojów na czynności procesowe. Twierdził, że dowódca ekipy wypytywał go o szczegóły składanych zeznań i sugerował ich zmianę. Ton, w jakim toczyła się ta rozmowa, według Sproketa sugerował, że funkcjonariusz mu grozi. Prokurator z wydziału przestępczości zorganizowanej Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie próbował mediacji między Sproketem a ZOŚK, ale bezskutecznie. Ochrony nie zmieniono, a świadek koronny od lutego 2014 r. konsekwentnie odmawiał zeznawania na procesach, które toczyły się m.in. w oparciu o dowody z jego zeznań ze śledztw.
Sproket był w pełni świadomy, że naraża się na utratę statusu, ale nie zamierzał ustępować. – Jest uparty jak muł, ma to chyba po ojcu – przyznaje jego matka. Z matką ten 42-letni, barczysty i uważany za twardziela były gangster jest związany w sposób szczególny. Kiedyś, żeby sprawić jej radość, napisał do niej z więzienia list składający się z jednego, ale przepisanego 327 razy zdania: „Kocham moją mamusię”.
Mama Sproketa jest z wykształcenia psychologiem. Nieżyjący już ojciec był adwokatem; wyprowadził się, kiedy Sproket miał 5 lat. Syn utrzymywał z nim kontakty, ale mieszkał z matką. Dorastał, wędrując między rozwiedzionymi rodzicami, ale coraz częściej urywał się spod opieki zarówno ojca, jak i matki. Chodził krótko ostrzyżony, z kolczykiem w uchu. Trochę pozował na skina, trochę na punka. Ćwiczył na siłowni. Matka zapamiętała scenę z początku lat 90., kiedy jej syn wpadł do strajkujących przed jednym z ministerstw pielęgniarek. – Wielki, wygolony, z kolczykiem i w podkoszulku, żeby widać było mięśnie. Wystraszyły się, że to jakiś prowokator, który przyszedł je zlać, a on wręczył im zgrzewkę wody mineralnej i życzył powodzenia – opowiada.
Jak został koronnym
Ze światem przestępczym związał się w drugiej połowie lat 90. Dlaczego chłopak z tzw. dobrego domu przystał do warszawskich bandytów, matka nie wie. Może zemścił się brak czasu z jej strony. Pracowała, często wyjeżdżała w delegacje, nie upilnowała. Poznał wtedy złych ludzi, zaimponowali mu.
Sproket w policyjnych analizach występuje jako członek gangu pruszkowskiego. Podlegał tam Jarosławowi S., ps. Masa. Ale kiedy ten został świadkiem koronnym, w swoich zeznaniach ewidentnie zmarginalizował Sproketa. Wspomniał o nim, ale nie przypisał mu żadnych przestępstw. Twierdził, że nie zna nawet jego nazwiska. Ale według zeznań innych osób Masa i Sproket byli zaprzyjaźnieni.
Świadek koronny Marek S.: „Masa faworyzował Sproketa. Myślę, że mieli do siebie duże zaufanie. Nie wiem, dlaczego Masa w dotychczasowych zeznaniach nic nie wspomniał o Sprokecie”.
Świadek Cezary S.: „Masa posiada na temat Sproketa sporą wiedzę, ale nie podzielił się nią z policją. Myślę, że nie zrobił tego, gdyż Sproket zbyt dużo wie na jego temat. Oni się wzajemnie szachują”.
Świadek Jarosław M.: „Wiem, że Sproket i Mietek J. spotykali się z Masą w okresie, kiedy ten ostatni był już świadkiem koronnym. Sproket cały czas odprowadzał mu działkę z pieniędzy, które uzyskiwał z oszustw. Masa oszczędził go w zeznaniach, gdyż zostawił go jako informatora z miasta oraz dostawał działkę z lewych interesów”.
Sproket według zeznań innych mniej lub bardziej skruszonych gangsterów zajmował się ściąganiem haraczy, wyłudzeniami kredytów na samochody, posiadał własną grupę składającą się m.in. z Ormian do tzw. rozwiązań siłowych. Miał podlegać Masie i być jego, jak to określano, zbrojnym ramieniem.
W 2007 r. został aresztowany w pobliżu Strykowa. Zatrzymanie odbyło się w sposób filmowy: liczne radiowozy, krążący śmigłowiec, antyterroryści w akcji. Wracał ze spotkania z Masą na stacji benzynowej w Brzezinach. Jechał z Indykiem, swoim kierowcą, członkiem gangu, który w późniejszych zeznaniach zrelacjonował, jak doszło do spotkania z Masą. Indyk osobiście Masy nie znał, ale rozpoznał go na fotografiach.
Sproketa oskarżono wtedy m.in. o liczne wyłudzenia i skazano na osiem lat. Po pewnym czasie, jak twierdzi, sam zaproponował Prokuraturze Apelacyjnej w Warszawie, że złoży obszerne zeznania w zamian za status świadka koronnego. Nie znamy powodu, dla którego postanowił pogrążyć swoich dawnych wspólników. Na pewno nie była to chęć uniknięcia kary, bo prawomocnego wyroku, na jaki go skazano, nikt zmienić nie mógł. Pozostają dwa motywy. Zemsta albo strach. No i trzecia, ale najmniej prawdopodobna, możliwość, że nagle postanowił zostać uczciwy.
Jak się zbuntował
Najpierw składał wyjaśnienia, potem zeznania. To istotne rozróżnienie, bo wyjaśnienia składa podejrzany, a zeznania już tylko świadek. Żeby zostać koronnym, Sproket musiał podbić swoją wartość. Opowiedział prokuratorom wszystko, co wiedział o świecie przestępczym Warszawy w latach 1997–2007. Opisał ok. 400 przestępstw. Wyszła z tego gruba książka, ale chyba nie powieść, bo śledczy uznali, że fakty podane przez kandydata na świadka koronnego brzmią na tyle wiarygodnie, że odkurzyli stare umorzone sprawy i część skierowali do sądów z aktami oskarżenia. Wszczęli też nowe śledztwa.
Zeznania Sproketa rozbito na cztery rozdziały: grupa pruszkowska, grupa Skwary (pseudonim lidera), grupa Słowikowej (b. żony Andrzeja Z., ps. Słowik) i grupa Masy (działająca w okresie 2001–07, kiedy Masa jako świadek koronny obciążał inne osoby). 12 września 2012 r. po około dwuletnim okresie kandydackim Sproket uzyskał status świadka koronnego, a to oznaczało nabycie nowych praw, ale i obowiązków. Miał prawo do bezkarności za wyznane czyny (te, które nie zostały jeszcze osądzone), prawo do ochrony dla siebie i najbliższej rodziny, prawo do późniejszej zmiany danych osobowych i wizerunku. Wśród obowiązków na czele było zeznawanie o wszystkich przestępstwach własnych i innych oraz potwierdzanie tych zeznań w sądzie.
Po kilku miesiącach w relacjach świadek koronny–prokuratura i policja doszło do kryzysu. Sproket napisał zażalenie do Komendy Głównej Policji, za pośrednictwem Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie. Twierdził, że funkcjonariusz z ekipy Zespołu Ochrony Świadków Koronnych CBŚ, która miała go chronić podczas konwojów na czynności procesowe, przekroczył swoje uprawnienia, bo chciał wyciągnąć od Sproketa, który z chroniących świadka koronnego Masę policjantów przymykał oczy na różne sprawki podopiecznego. Według Sproketa funkcjonariusz wiedział o tym z jego zeznań. To wbrew prawu, zeznania są tajne, twierdził też, że policjant w sposób zawoalowany namawiał go do zmiany zeznań i mu groził. Zażalenie pozostało bez echa. Podobnie jak kilkadziesiąt kolejnych, które wysyłał do prokuratur, ministerstw, rzecznika praw obywatelskich, Kancelarii Premiera i sądów.
Zapowiedział, że jeżeli nie zostanie wymieniona ekipa przydzielona mu do ochrony, odmówi składania zeznań w sądach. W lutym 2014 r. odmówił wyjazdu na sądową rozprawę – miał tam zeznawać przeciwko przestępcom. Potem konsekwentnie albo odmawiał wyjazdów, albo w sądzie milczał.
Dla prokuratury taki świadek koronny jest bezużyteczny. Zagrożono Sproketowi odebraniem statusu. Ten godził się zeznawać tylko pod warunkiem, że CBŚ wymieni jego ochroniarzy. Prokuratura nie mogła nakazać wymiany ekipy, bo to działka CBŚ, a do tego objęta tak ścisłą tajemnicą, że nawet prokuratorowi odmawiano informacji, który z funkcjonariuszy indagował Sproketa. CBŚ powołuje się na te zapisy z ustawy o świadku koronnym, gdzie mowa o bezpieczeństwie świadka koronnego. Paradoks polega na tym, że w tej historii świadek upiera się, iż to CBŚ, powołując się na ustawę, naraża jego bezpieczeństwo na szwank. Warszawski adwokat reprezentujący jego interesy zauważa, że to sytuacja, kiedy ogon kręci kotem. Nadrzędna jest prokuratura, ale to CBŚ stawia na swoim.
Jak stracił bezkarność
Na przełomie października i listopada 2014 r. prokurator z V wydziału PA w Warszawie wydał postanowienie o podjęciu zawieszonego śledztwa przeciwko Romanowi O., ps. Sproket. W gruncie rzeczy oznacza to wszczęcie procedury odebrania statusu świadka koronnego. Sproket złożył zażalenie do sądu.
W prokuratorskim piśmie (dokumencie jawnym) wyjaśniono, że wszystkie materiały dotychczas wyłączone ze śledztw, a dotyczące 162 czynów przestępczych popełnionych przez Sproketa w przeszłości, teraz zostaną włączone do postępowania przeciwko byłemu już świadkowi koronnemu. Sam te czyny ujawnił, teraz zostanie to wykorzystane przeciwko niemu. „Uchylenie bezkarności świadka jest obligatoryjne, nie pozostawia pola manewru” – napisał prokurator. Powodem jest odmowa zeznań przed sądem. „Wobec deklarowanego skonfliktowania z ZOŚK CBŚ odmawiał konsekwentnie udziału w czynnościach. Prokuratura wielokrotnie usiłowała skłonić Romana O. do podjęcia dialogu, ale bez rezultatu” – wyjaśniał prokurator.
I słowa być może kluczowe, dotyczące wiarygodności uprzednich zeznań Sproketa: „Opisał okoliczności znajomości z Jarosławem S., ps. Masa, oraz czynów popełnionych w związku z tą znajomością. Czyny te są przestępstwami. Wyodrębniono te materiały do osobnego postępowania”.
Czyny, o których pisze prokurator, są objęte klauzulą tajności, ale wiadomo, że – według zeznań Sproketa, ale i innych osób – mieli je popełniać on sam, Masa, Krzysztof M., ps. Mały Krzyś (biznesmen karany m.in. za korupcję), Mieczysław J. (biznesmen karany za korupcję) i inne osoby. Dochodziło do nich w okresie, kiedy Masa był już świadkiem koronnym, a Sproket miał z nim ciągły kontakt. Chodzi m.in. o powoływanie się na wpływy w policji, przestępstwa gospodarcze i wymuszanie pieniędzy od dłużników. – Pobiłem kilka osób, które były winne pieniądze – wyznaje Sproket – ale o żadnych szczegółach mówić mi nie wolno.
Z Masą nie udało nam się skontaktować, ale od innych osób wiadomo, że bagatelizuje opowieści Sproketa, nazywa go kłamcą. Sam Sproket uważa, że ta część jego zeznań, która dotyczy Masy, jest dla prokuratury i CBŚ niewygodna. Mówił tam m.in. o funkcjonariuszach CBŚ, którzy przywozili Masę na spotkania z nim i uczestniczyli w rozmowach, które nie były towarzyskimi pogawędkami. – Nie chcą tego zbadać – mówi. – Pewnie wyłączyli, aby nawet nie wszcząć postępowania.
Ale na pytanie, jakie są konsekwencje zeznań Sproketa, w których obciążył m.in. Masę, dostaliśmy z Prokuratury Apelacyjnej odpowiedź na piśmie: „Postępowanie przygotowawcze w tej sprawie jest prowadzone (tu podano sygnaturę akt). Śledztwo to pozostaje w fazie in rem (w sprawie), dotychczas nie przedstawiono zarzutów żadnej osobie. Aktualnie trwa gromadzenie materiału dowodowego tak osobowego, jak i rzeczowego oraz jego weryfikacja”.
Chociaż wszystko jest objęte ścisłą poufnością, informacje jednak wyciekają. Nie tylko, jak twierdzi Sproket, funkcjonariusz z ekipy ochronnej znał treść jego zeznań, ale i wspomniany wyżej Mieczysław J., bliski przyjaciel Masy. Zatelefonował do matki Sproketa i dopytywał, dlaczego jej syn go obciąża. – Oznajmił, że przez Romka będzie musiał uciec do Izraela – mówi kobieta.
Jak broni się przed samobójstwem
Sproket obawia się o swoje życie. Boi się, że skończy jak jego wspólnik w gangsterskich interesach Andrzej L., ps. Rigodon. Był świadkiem koronnym, ale popełniał nadal przestępstwa i dlatego stracił status, trafił do aresztu. Tam znaleziono go w celi powieszonego. Orzeczono samobójstwo, ale Sproket jest pewien, że ktoś Rigodonowi pomógł w opuszczeniu tego świata.
W związku z podjęciem zawieszonego śledztwa przeciwko Sproketowi odebrano mu ochronę. Wożą go teraz z aresztu do aresztu, co odbiera jako szykany. Prokuratorowi oznajmił, że chce być doprowadzony na sprawę przeciwko Monice Z. (b. żonie gangstera Słowika) oskarżonej m.in. o handel narkotykami i wyłudzenia na podstawie zeznań Sproketa. Nie wiadomo, czy prokurator powoła go tam na świadka, bo zapewne wie, że Sproket zamiast zeznań wygłosi oświadczenie, w którym oskarży CBŚ o narażenie go na niebezpieczeństwo. – Mam nadzieję, że sędzia Marek Celej, który prowadzi tę sprawę, umożliwi mi to – oświadcza Sproket.
Jego historia jest precedensem nie tylko dlatego, że w ramach buntu odmówił zeznań, za co jako pierwszy świadek koronny w Polsce stracił swój status. Niebawem sprawa stanie się głośna, bo adwokat Sproketa zapowiada pozew przeciwko Skarbowi Państwa reprezentowanego przez Zarząd Ochrony Świadka Koronnego m.in. o przywrócenie ochrony. Roszczenie dotyczy też faktu, że była wcześniej sprawowana niewłaściwie. Były i pozbawiony ochrony świadek koronny, którego zeznania znają przestępcy, jest nieustannie narażony na zemstę. Podobnie jak członkowie jego rodziny. To realne zagrożenie.