Zawsze ktoś za nami stoi
Mirosława Marody o tym, jak funkcjonuje społeczeństwo
Jacek Żakowski: – Co nas łączy?
Mirosława Marody: – Wszystko. Bo sami nie jesteśmy w stanie przeżyć. Nawet jeśli jesteśmy sami.
Ale coraz mniej mówimy o tym, co nas łączy, a coraz więcej o tym, co nas dzieli.
Podział też wiąże. Określa nas przez to, kim nie jesteśmy. To ma poważne konsekwencje, nawet kiedy nie stoi za tym istotna różnica.
Czyli?
To dobrze pokazuje badanie, w którym przypadkowo dobrane osoby dzielono na dwie grupy, rzucając monetą, czyli całkowicie losowo. Potem każdemu kazano podzielić wypłatę między członków tych grup. Już chwilę po ustanowieniu podziału, za którym nic nie stało, członkom swojej grupy ludzie dawali wypłaty większe niż członkom drugiej grupy. Sama nominalna przynależność wystarcza, żebyśmy faworyzowali swoich.
Czyli dyskryminowali innych.
Powiedzmy, trochę mniej o nich dbali niż o swoich.
Przeprowadza się człowiek z Pcimia do Warszawy. I staje się kibicem Legii, który nienawidzi kibiców Polonii. To z niczego nie wynika, a zaczyna go mocno określać. Dlaczego?
To nie musi być świadomy wybór. Może poznał kibica Legii, który zaprosił go na mecz. Ważne jest bycie razem, Legia lub Polonia są tu tylko pretekstem. Najbardziej denne zespoły też mają zagorzałych fanów. Jednostka nie jest w stanie być sobą i zachować autonomiczności bez wsparcia innych. Nawet kiedy jesteś w jakiejś postawie kompletnie osamotniony, to masz poczucie, że stoi za tobą Dmowski, Piłsudski, Witos albo Kościuszko...
Zawsze jest jakieś my.
Często sięgające dalekiej historii. Wszystko już było, nie jesteśmy w stanie pozbyć się dorobku przeszłości.