Gęsi ocaliły nie tylko Rzym. Kiedyś uratowały także i mnie. Od śmierci głodowej.
Przed paroma dziesiątkami lat, jako początkujący reporter młodzieżowego dziennika, wysłany zostałem na Śląsk. Miałem napisać o wspaniałościach podawanych w stołówkach studenckich. Spędziłem w Katowicach, Zabrzu i Gliwicach kilka dni, które trwale wpisały się w moją pamięć. Nos i kubeczki smakowe do dziś reagują nieprzychylnie na samo wspomnienie o daniach, którymi faszerowano studentów tamtejszej Politechniki, Akademii Medycznej i Uniwersytetu.
Polityka
51-52.2014
(2989) z dnia 16.12.2014;
Ludzie i style;
s. 154
Oryginalny tytuł tekstu: "Gęś świąteczno-karnawałowa"