Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Społeczeństwo

Operacja „Olin”

Kulisy afery „Olin”

„Spełniłem swoją urzędniczą powinność” – powiedział minister spraw wewnętrznych i administracji Andrzej Milczanowski, kończąc w Sejmie oskarżenie premiera Oleksego. „Spełniłem swoją urzędniczą powinność” – powiedział minister spraw wewnętrznych i administracji Andrzej Milczanowski, kończąc w Sejmie oskarżenie premiera Oleksego. Stein / PAP
Szpiegowska afera, która u schyłku prezydentury Lecha Wałęsy wstrząsnęła Polską, uderzyła w lewicę, prawicę i centrum. Każdy oberwał, ale nikt nie przyznał się, że jest czemukolwiek winny.
Gen. Marian Zacharski, obecnie pisarz. Wciąż trzyma się swojej wersji, że zdemaskował szpiega.Stefan Maszewski/Reporter Gen. Marian Zacharski, obecnie pisarz. Wciąż trzyma się swojej wersji, że zdemaskował szpiega.

Wieczór, 21 grudnia 1995 r., Polska siedzi przed telewizorami, bo w Sejmie ma wystąpić minister spraw wewnętrznych Andrzej Milczanowski. Wiadomo, że ujawni informacje o zdradzie stanu premiera.

Tego dnia wystąpienie ministra było siódmym punktem porządku dziennego. Milczanowskiemu z trudem przychodziło ukrycie zdenerwowania. Przemawiał na pozór pewnie i zdecydowanie, ale momentami łamał mu się głos. „Jedna z zagranicznych służb wywiadowczych posiada stałego informatora w polskich kręgach politycznych, wywodzącego się z byłej PZPR. Przełomowy moment nastąpił w 1995 r., kiedy uzyskano informacje wskazujące na pana Józefa Oleksego” – mówił minister z sejmowej trybuny. Premier Oleksy w pierwszym rzędzie ław rządowych nerwowo przełykał ślinę, a potem ukrył twarz w dłoniach.

„Chcę powiedzieć wyraźnie, że jako minister spraw wewnętrznych nie posiadam prawa do oceny, czy przestępstwo zostało popełnione. Jedynymi kompetentnymi organami do takiej oceny są prokuratura i sąd” – przemawiał Milczanowski. I ostatnie jego słowa: „Nie mogłem pozostawić tej sprawy jej własnemu losowi. Spełniłem swoją urzędniczą powinność. I nic więcej”. Ze stenogramu sejmowego wynika, że wtedy rozległy się oklaski.

Spotkanie na korcie

Następnego dnia skończyła się kadencja prezydenta Lecha Wałęsy, a minister Milczanowski zrezygnował z funkcji. Wolał uczynić to samemu – wiedział, że i tak zostanie odwołany. Był w tzw. puli prezydenckiej. On, Władysław Bartoszewski (jako minister spraw zagranicznych) i Zbigniew Okoński (szef resortu obrony narodowej) zostali przez Lecha Wałęsę narzuceni koalicji SLD-PSL.

Polityka 4.2015 (2993) z dnia 20.01.2015; Społeczeństwo; s. 32
Oryginalny tytuł tekstu: "Operacja „Olin”"
Reklama