Tekst został opublikowany w POLITYCE w styczniu 2015 roku.
Jacek zajechał na podwórko domu, w którym mieszkała Asia. – Dlaczego nie zachodzisz do środka? – spytała Eliza, starsza siostra Asi. – Bo ciebie znałem – odpowiada Jacek. Przyjechał zabrać Asię – 14-letnią – na przejażdżkę samochodem. Przedtem spotykał się z Elizą. Niezręcznie mu. Z jedną po drugiej.
Jest Święto Zmarłych. Ojciec sądzi, że Jacek z Asią pojadą na cmentarz. Dobrze, ale niech wrócą przed zmierzchem.
Jacek, dwa razy starszy od Asi, skończył zawodową szkołę specjalną. Jest galwanizatorem. Wiejskie dzieci, bez książek w domu, bez przedszkola, lądują często w szkołach specjalnych, choć mózgi mają w porządku, tyle że zaniedbane, a szkoły nie chcą z nimi zaległości odrabiać. Z Jackiem też tak było.
Dwie jego siostry i brat wyjechali do Anglii. Jacek został w rodzinnym domu. Pracował w zawodzie pięć lat do wypadku samochodowego. Dostał rentę inwalidzką. Bezrobotny. Nie ożenił się. Zaglądał na Naszą Klasę i szukał seksu w okolicy. Znalazł na portalu Asię. Przyszedł więc na podwórko jej rodziców i spytał, czy może ją zabrać na spacer.
Wjechali w boczną drogę w pobliżu lasu. Nikogo w tym dniu nie mogło tam być i nie było. Zaczęli się całować. Jacek mówi, że Asia zaczęła pierwsza. Rozpięła go. Nie wiadomo, kto kogo, kto się więcej naoglądał pornofilmów w telewizji albo w komórce.
Poprosił, żeby się przesiedli na tylne siedzenie, będzie wygodniej. W pornosach tak jest – na tylnych. Zaczęli się rozbierać. Sięgnął ręką do schowka w samochodzie, gdzie leżały prezerwatywy, i był gotów. Seks trwał parę minut. Jacek przestraszył się i wycofał. Na prezerwatywie nie można w stu procentach polegać.