Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

Dane na talerzu podane

Dane na talerzu podane. Co mówią o nas nasze śmieci?

„Firmy coraz bardziej dbają o bezpieczeństwo danych, mają niszczarki. Oczywiście nadal znajdujemy faktury, rachunki, listy klientów danego hotelu czy sprawozdania finansowe firmy, ale jest ich proporcjonalnie mniej”. „Firmy coraz bardziej dbają o bezpieczeństwo danych, mają niszczarki. Oczywiście nadal znajdujemy faktury, rachunki, listy klientów danego hotelu czy sprawozdania finansowe firmy, ale jest ich proporcjonalnie mniej”. Helene Cyr/Design Pics / Corbis
Rozmowa z socjolog dr Anną Wilk o tym, jak niefrasobliwy stosunek do własnych dokumentów może nas wpędzić w poważne kłopoty.
Anna Wilk – socjolog, doktor nauk humanistycznych w zakresie socjologii.Mariusz Kaczmarski Anna Wilk – socjolog, doktor nauk humanistycznych w zakresie socjologii.

Agata Listoś: – Skąd pomysł, żeby sprawdzać w śmietnikach, jakie dokumenty wyrzucamy?
Anna Wilk: – To jest element badań, które rozpoczęliśmy w 2005 r. we Wrocławiu. Całość składała się z dwóch części. Badaliśmy stopień przekonania o konieczności zabezpieczania dokumentów zawierających istotne dane, analizowaliśmy, jak zabezpieczane są w praktyce, a druga część badania polegała na sprawdzeniu, jakie dokumenty trafiają do sortowni śmieci. Ku naszemu zdziwieniu okazało się, że to z domów prywatnych może pochodzić najwięcej wyrzucanych ważnych dokumentów. Choć większość naszych badanych zdaje sobie sprawę, co to jest kradzież tożsamości – z reguły nie wyrażamy zgody na pobieranie naszych danych do celów marketingowych, staramy się zabezpieczać nasze komputery hasłami – z drugiej strony nie przywiązujemy wagi do pewnych danych, którymi posługujemy się na co dzień. Dlatego w kolejnych latach postanowiliśmy zbadać także ten aspekt.

Jak dużo dokumentów w śmietnikach było niezniszczonych?
Na stacji przeładunkowej w Warszawie, na której ankieterzy przejrzeli cztery tony papieru zebranego z całej stolicy w ciągu dwóch tygodni, udało się w całości odnaleźć ponad 1,6 tys. dokumentów. Niektóre były przedarte na pół, co wcale nie przeszkadzało w ich odtworzeniu. Za to część była zbindowana, zapakowana w folię lub teczkę. W sumie 85 proc. wszystkich dokumentów było całkowicie identyfikowalnych, z czego aż 65 proc. zawierało istotne dane.

Jakie?
Na przykład listy płac pracowników, umowy z kontrahentami wraz z kwotami i terminami wpłat, zawiadomienia o przejęciu majątku konkretnych osób, listy uczestników wyjazdów z adresami, numerami PESEL, wpłatami. A także akty notarialne zakupu nieruchomości, raporty medyczne na temat stanu zdrowia różnych osób, projekty budowlane, rachunki zysków i strat przedsiębiorstw, opinie bankowe na temat firm, świadectwa ślubów, dokumenty PIT ze wszystkimi informacjami, jak imię, nazwisko, adres zamieszkania, nazwa pracodawcy, wielkość dochodu rocznego.

Polityka 10.2015 (2999) z dnia 03.03.2015; Społeczeństwo; s. 27
Oryginalny tytuł tekstu: "Dane na talerzu podane"
Reklama