Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

Czas postrzyżyn

Gimnazja: tu zasady gry narzucają najsilniejsi

60 proc. Polaków chciałoby zlikwidowania gimnazjów, a prawie połowa pytanych uważa, że gimnazja uczą źle. 60 proc. Polaków chciałoby zlikwidowania gimnazjów, a prawie połowa pytanych uważa, że gimnazja uczą źle. Lech Muszyński / PAP
Właśnie rusza nabór do gimnazjów, czyli coroczna bitwa o powodzenie w przyszłości. Wśród szkół na rankingi, wśród rodziców na ambicje, wśród uczniów – na stres.
Niektórzy nauczyciele mówią prywatnie, że system nauczania w gimnazjum jest fikcją.Alexander Raths/Smarterpix/PantherMedia Niektórzy nauczyciele mówią prywatnie, że system nauczania w gimnazjum jest fikcją.

Po 15 latach funkcjonowania gimnazjów wciąż nie są one bytem oswojonym. Zaczęło się w 1999 r. – w styczniu Sejm znowelizował ustawę o systemie oświaty, a już we wrześniu pojawili się pierwsi gimnazjaliści. Mirosław Handke, minister edukacji rządu AWS, przekonywał wówczas, że gimnazja powstają, by wyrównać szanse edukacyjne młodzieży. Badania socjologiczne końca lat 90. pokazywały, że wyższe wykształcenie, więc także szanse powodzenia zawodowego w życiu, stawało się w Polsce dziedziczne – dzieci, których rodzice skończyli wyższe uczelnie (7 proc. populacji), zapewne również je skończą, 30 proc. populacji – zgodnie z wzorcem rodzinnym – poprzestanie na szkołach średnich. Co stanie się z pozostałą większością – nie wiadomo.

Ważnym argumentem za powstaniem gimnazjów było też, opisywane przez media tamtego czasu, zjawisko wzrostu agresji, a nawet przestępczości, pleniące się w szkołach podstawowych – nazwane „falą”. Wiek 12–13 lat, kiedy uczniowie kończyli szóstą klasę podstawówki i szli do gimnazjów, miał, w zamyśle pomysłodawców zmian w ustawie, być jak symboliczne postrzyżyny – granicą między dzieciństwem a dorosłością. Co prawda dla uczniów te poważne zmiany edukacyjne zbiegały się z biologicznymi, z burzą czasu dojrzewania i niestabilnością emocjonalną, ale ustawa była wprowadzana brawurowo szybko i zabrakło czasu na refleksję. – Nikt mi wówczas nie powiedział, jakie metody wychowawcze mam stosować w tej nowej szkole – mówi dr Małgorzata Wójcik, długoletnia nauczycielka angielskiego w gimnazjach, dziś adiunkt w katowickiej filii Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej, zajmująca się m.

Polityka 13.2015 (3002) z dnia 24.03.2015; Społeczeństwo; s. 32
Oryginalny tytuł tekstu: "Czas postrzyżyn"
Reklama