W przypadku sołtysa ze Zbęch można mówić o wieloletniej recydywie. Imprezę masową, czyli wianki w swojej wsi, organizuje już od 39 lat. Dwa lata temu jego Noc Świętojańska została uznana przez media za Imprezę Roku w Wielkopolsce. A Zbigniewowi Zielińskiemu ostatecznie ugruntowała markę najbardziej roztańczonego sołtysa najbardziej rozrywkowej wsi w Polsce. No a zaraz potem – ten klops.
Śmieszno
Sołtys po prostu lubi, jak ludzie się bawią. Tak ma. Jak tylko skończył 15 lat, zapisał się do ZSMP – nie dlatego, że chciał budować socjalizm, tylko po to, żeby coś robić we wsi. Z kilkoma kolegami zorganizowali pierwsze wianki. W piątek ognisko, kotły z grochówką, a w sobotę zabawa. Więc oczywiście, jak wybierali, kto ma pojechać do Moskwy na XII Festiwal Młodzieży i Studentów, padło na niego. Nawet go pokazali w kronice filmowej.
20 lat temu wybrali go na sołtysa Zbęch – malutkiej wsi, dziś 368 mieszkańców – i tak już zostało. Po tym jak 15 lat temu zachorował na raka krtani, jeszcze mocniej jest przekonany, że trzeba cieszyć się życiem, póki można. Nagadać już się z ludźmi nie nagada – z mówienia został mu cichy, chropowaty szept. Ale może się razem z nimi bawić. Tak więc w Zbęchach co chwilę jakaś impreza. W styczniu koncert noworoczny, wieczorek karnawałowy, balik dla dzieci, Dzień Babci i Dziadka (wyjątkowo bez tańców), potem przerwa na post i znowu jadą z muzyką: Dzień Kobiet, powitanie wiosny, majówka strażacka, wianki, dożynki, pożegnanie lata, wieczorek andrzejkowy i koncert kolęd. I jeszcze turnieje gry w kopa, tańca weselnego czy tenisa stołowego o puchar sołtysa. Wycieczki. Jeżeli wianki, których status bada teraz prokuratura, w myśl prawa okażą się imprezą masową, to przynajmniej jeszcze trzy wioskowe festyny mogłyby podpadać pod tę kategorię: majówka, pożegnanie lata i dożynki.