Czyje te nasze kamienice?
Ustawa reprywatyzacyjna ma uderzyć w oszustów
Prezydenckiego podpisu spodziewano się od ubiegłego piątku, jeszcze w weekend Bronisław Komorowski spotkał się z Hanną Gronkiewicz-Waltz. Prezydent, który jutro ustąpi ze stanowiska, rozmawiał też z działaczami Dekretowca, przekonującymi, że ustawa jest niekonstytucyjna.
Najwięcej wątpliwości budzi przepis dotyczący mienia publicznego (szkoły i przedszkola, parki, służba zdrowia, siedziby instytucji rządowych i samorządowych), ich zwrot nie wiązałby się bowiem ze zwrotem odszkodowań, nie przewidywał również żadnej innej formy rekompensaty. Rozwiązania te kwestionowali przede wszystkim Dekretowcy, wątpliwości zgłaszali również rządowi prawnicy.
Ustawa „wprowadza nowe przesłanki rozpatrywania wniosków byłych właścicieli. Są one dla nich niekorzystne, bo rozszerzają podstawy prawne umożliwiające odmowę realizacji ich praw. Dodatkowo ustawa pozwala zakończyć prowadzone postępowanie, gdy nie można odnaleźć byłego właściciela” – czytamy w komunikacie na stronie Bronisława Komorowskiego, wyjaśniającym wątpliwości prezydenckiej kancelarii odnośnie do zapisów małej ustawy reprywatyzacyjnej.
I dalej: „Może to nastąpić, gdy w ciągu sześciu miesięcy nikt się nie zgłosi lub pomimo zgłoszenia nie udowodni swoich praw w ciągu kolejnych trzech miesięcy. Obie regulacje pogarszają sytuację byłych właścicieli. Mimo że ich skutkiem może być pozbawienie byłych właścicieli ich roszczeń, ustawa nie przewiduje w zamian rekompensaty”.