Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Społeczeństwo

Metafora polityczna

Polityka

W ostatnim numerze POLITYKI natrafiłem na bulwersujące pojęcie „autyzm PiS” (Adam Krzemiński, „Szansa Dudy”). Ten sam autor użył też kiedyś zwrotu „narodowy autyzm”. Nie wiem, czy wie, czym jest autyzm, dla mnie jest to bez znaczenia, bowiem to, w jaki sposób użył go w tekście, wskazuje albo na ignorancję, albo na złą wolę. Beztroskie i bezmyślne używanie pojęć psychologicznych w tekstach niepsychologicznych jest naganne z dwóch powodów: metodologicznego i moralnego. Ten pierwszy polega na użyciu niewłaściwej kategorii do opisu danego zjawiska. Jednakże najistotniejszy wydaje mi się wymiar moralny: użycie pojęcia „autyzmu” w kontekście politycznym i pejoratywnym jest wobec osób dotkniętych autyzmem czymś uwłaczającym i poniżającym. Pojęcia używane „na prawo i lewo”, niezgodnie z ich znaczeniem, tracą owo znaczenie. A jeżeli nabierają znaczenia pejoratywnego? Jest to szczególnie istotne dla pojęć żywo dotykających jednostki. Pojęcie „autyzm” dla osób nim dotkniętych niejako definiuje całą ich egzystencję, natomiast bezrefleksyjne „paplanie” z jego użyciem wyrządza im moralną i emocjonalną krzywdę.  

Wojciech Włoch

***

Od autora:

Obawiam się, że pan Wojciech Włoch zawraca Wisłę kijem. O metaforycznym przenoszeniu pojęć z jednej dziedziny na drugą pisał już Arystoteles w „Poetyce”. Można się spierać, czy dana konstrukcja jest trafna, ale niepodobna przyznawać pojęciom klauzuli wyłączności. Astronomowie nie protestują przeciwko „różanopalcej jutrzence”, a niesłyszący – przeciwko wyznaniu filozofa o jego „metafizycznej głuchocie”.

Polityka 37.2015 (3026) z dnia 08.09.2015; Do i od redakcji; s. 106
Reklama