Telefonujemy do ambasadora Adama G. z prośbą o jakiś kontakt do Rafała Waciaka (nazwisko zmienione), bo jego poprzednie numery już są nieaktualne. – Panie generale, jakiś dziennikarz chce z panem mówić – ambasador G. z szacunkiem mówi do drugiego aparatu. – Dobrze, panie generale, podam numer.
Adam G. jest ambasadorem tytularnym, to znaczy tak go tytułuje Rafał Waciak, do którego też należy się zwracać oficjalnie: generale lub ambasadorze, a najlepiej: wasza ekscelencjo. Ambasadorskie insygnia obaj zawdzięczają organizacji IHRC (Międzynarodowy Komitet Praw Człowieka). Ma jedną z siedzib w Kijowie, inną w Dubaju, a jej sekretarzem generalnym jest, rzecz jasna, generał ambasador Rafał Waciak. Adam G. niewiele wie o Międzynarodowym Komitecie Praw Człowieka, którego jest ambasadorem. Mieszka na południowym wschodzie Polski i walczy z byłą żoną o prawa do dziecka. Do niedawna udzielał się w stowarzyszeniu Dzielny Tata. – Ale nie mam już z nimi nic wspólnego – informuje, po czym szybko dodaje: – Idę na badania psychiatryczne, bo była żona chce ze mnie zrobić wariata. O tym byście napisali, a nie o generale Waciaku.
Sugestia, że sprawa walki o dziecko jest bardziej interesująca od kariery generała ambasadora, jest jak najbardziej usprawiedliwiona, ale nieskuteczna, bo w tym momencie intrygujące jest życie i walka generała Waciaka, a nie osobiste wątki ambasadora Adama G.