Jak powiedzieć choremu
Dlaczego warto uczyć lekarzy dobrej komunikacji z chorymi
Joanna Cieśla: – W głośnym filmie Łukasza Palkowskiego „Bogowie” są liczne sceny pokazujące, jak prof. Zbigniew Religa i jego współpracownicy mozolą się w rozmowach z pacjentami i ich rodzinami. To profesjonalny zespół, wybitni lekarze, a w kontaktach z ludźmi błądzą po omacku, zagubieni i bezradni. Coś się zmieniło przez 30 lat?
Dr Anna Ratajska: – Tak, zmieniło się, choć mogłoby dużo więcej. Przede wszystkim medycyna zrozumiała, jak wielkie znaczenie ma rozmowa z pacjentem. Na świecie badania nad tym zaczęły się właśnie mniej więcej 30 lat temu.
I co się okazało?
Że warto inwestować w dobre wyedukowanie pacjenta, by rozumiał mechanizmy swojej choroby. Chodzi o to, by pacjent wiedział nie tylko, że ma przyjmować leki, ale żeby miał świadomość, dlaczego te właśnie leki i dlaczego w określonych godzinach. Bo badania pokazują, że im lepiej pacjent rozumie swoją chorobę, tym bardziej stosuje się do zaleceń.
A zmorą lekarzy jest to, że pacjenci się nie stosują.
No właśnie. Ale chodzi nie tylko o to, żeby pacjent był właściwie leczony – choć o to przede wszystkim. Lekarze, jak wiadomo, pracują w dużym obciążeniu. Dość rzadko doświadczają w pracy czegoś pozytywnego, mówiąc językiem psychologii – wzmocnień, nagród. Jeśli pacjent lepiej się leczy – lekarz widzi skuteczność swoich działań, zabezpiecza go to przed wypaleniem. To ma wielkie znaczenie.
Lekarz musi też wiedzieć, kiedy dać pacjentowi szczegółowe informacje. Jeśli na przykład rozpoznaje chorobę nieuleczalną, rokowania nie są pomyślne, to dobrze na pierwszym spotkaniu przekazać podstawowe rzeczy, monitorując jego stan emocjonalny. Można pytać: „Czy chce pan wiedzieć więcej?